Szejk Hamad ibn Chalifa as-Sani, premier bogatego Kataru nad Zatoką Perską, odbył podróż dwoma czterosilnikowymi olbrzymami Airbus A340 i jednym dwusilnikowym Airbusem 320. Wzbudził sensację wśród miłośników lotnictwa, spotterów, którzy obserwowali przylot spod ogrodzenia od strony ul. Wirażowej i z „górki spotterskiej" na Paluchu.
- Tak duże maszyny bywają w Warszawie sporadycznie. Żaden Airbus 340 nie operuje z lotniska Chopina regularnie - mówi rzecznik Portów Lotniczych Przemysław Przybylski.
Airbus 340 to europejski odpowiednik amerykanskiego Boeinga 747, czyli Jumbo Jeta. W wersji najczęściej zamawianej przez linie lotnicze zabiera 380 pasażerów. Rozpiętość skrzydeł to prawie 64 metry, a masa startowa - 380 ton.
Ostatni raz taką maszyną przyleciała do Warszawy na szczyt Partnerstwa Wschodniego kanclerz Niemiec Angela Merkel, a wcześniej prezydent Francji Nicolas Sarkozy. We wrzesniu zeszłego roku na Okęciu lądował A340 Lufthansy, lecący z Teheranu do Frankfurtu. Powód - jeden z pasażerów źle się poczuł, podejrzewano zawał serca. Po lądowaniu przewieziono go do szpitala.
Odrzutowce z Kataru zaparkowały na płycie wojskowej warszawskiego lotniska - tuż obok uziemionego Tu-154.