Głos w sprawie licznych opóźnień i odwołań lotów zabrali przedstawiciele związku zawodowego Verdi i Deutsche Flugsicherung, firmy odpowiedzialnej za kontrolowanie lotów w Niemczech - donoszą niemieckie media branżowe.
Zobacz też: „Rząd musi zająć się kolejkami na Heathrow"
Verdi twierdzi, że winę za tę sytuację ponoszą firmy odprawiające podróżnych i bagaże, bo oferują pracownikom za małe pensje i mają za mało ludzi do pracy. Brak pracowników powoduje, że samoloty wypadają z rozkładów, pojawiają się opóźnienia, a bagaże są gubione. – Potrzebne jest ogólnokrajowe porozumienie branży, które zagwarantuje wysoką jakość usług, pensje umożliwiające egzystencję, a także wspólne standardy odnośnie do kwalifikacji i warunków pracy nieszkodliwych dla zdrowia – mówi członek zarządu Verdi Christine Behle. Jej zdaniem tylko wtedy firmy obsługujące pasażerów będą odporne na naciski linii lotniczych, które chcą obniżania kosztów. Zostaną też zachowane standardy bezpieczeństwa w stosunku do klientów i pracowników.
Czytaj też: "Przewoźnicy winni kolejkom na lotniskach".
Szef firmy Deutsche Flugsicherung Klaus-Dieter Scheurle mówi z kolei w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", że za sytuację odpowiedzialne są absurdalne wytyczne Unii Europejskiej. Komisja Europejska tworzy prognozy dotyczące ruchu na pięć lat i na tej podstawie ustala zapotrzebowanie na personel. To oznacza, że na ten rok obowiązują przewidywania z 2014 roku. Ponieważ liczba kontrolerów lotniczych dla Niemiec została ustalona na podstawie za niskich szacunków, w tej chwili brakuje pracowników. Obecnie trudno to naprawić, ponieważ w całej Europie brakuje kontrolerów.