Od 1 maja tego roku w Niemczech obowiązuje bilet miesięczny za 49 euro. Uprawnia on do przejazdów po całym kraju przy wykorzystaniu komunikacji miejskiej i regionalnej. Program ma charakter abonamentowy, można z niego zrezygnować z miesięcznym wyprzedzeniem. Kupuje się go łatwo – przez internet.
Program został bardzo dobrze przyjęty przez mieszkańców kraju, z biletu korzystają także turyści. Czy będzie mógł być kontynuowany, na razie nie wiadomo. Powodem są pieniądze – landy coraz mocniej naciskają na rząd, by wyasygnował większy budżet na finansowanie projektu. Berlin wcale nie chce na to przystać. - Jeśli szybko nie zostanie znalezione rozwiązanie dla biletu po Niemczech, to to, co wszyscy uważają za najlepszy model biletu w komunikacji miejskiej i regionalnej, i co było faktycznie olbrzymim krokiem na przód, może stać się historią – ostrzega przewodniczący grupy ministrów transportu landów Oliver Krischer z Północnej Nadrenii – Westfalii. On sam żąda zgody Berlina na wspólny bilet półroczny. Spotkanie w tej sprawie zaplanowane zostało na ten czwartek – celem jest przegłosowanie wspólnego stanowiska landów i dyskusja z rządem centralnym.
Sprawa do prostych nie należy. Na finansowanie programu rząd i landy mają wydawać rocznie wspólnie 1,5 miliarda euro. Porozumienie obowiązuje do 2025 roku. W pierwszym roku wszystkie dodatkowe koszty miały być dzielone po połowie, jak będzie to wyglądać w przyszłym roku, na razie nie wiadomo. Tymczasem informacja o wysokości dopłat jest potrzebna przedsiębiorstwom transportowym, by miały bazę do kalkulacji.
- My jako landy jesteśmy gotowi pokrywać połowę dodatkowych kosztów. Ze strony rządu nie ma jednak żadnego jasnego sygnału, wręcz przeciwnie – mówi Krischer, odnosząc się do słów ministra Wissinga, który stwierdził, że na projekt nie powinno się wydawać żadnego dodatkowego euro.
Północna Nadrenia-Westfalia za realistyczną uznaje prognozę Stowarzyszenia Niemieckich