Niemiecki bilet za 49 euro może wkrótce zniknąć. Kto ma go finansować?

Niemieckie władze lokalne kłócą się z rządem centralnym o sposób finansowania biletu miesięcznego za 49 euro, który uprawnia do podróżowania po całym kraju komunikacją miejską i regionalną. Minister transportu ostrzega, że program może wkrótce przejść do historii.

Publikacja: 28.09.2023 11:04

Niemiecki bilet za 49 euro może wkrótce zniknąć. Kto ma go finansować?

Foto: Bloomberg

Od 1 maja tego roku w Niemczech obowiązuje bilet miesięczny za 49 euro. Uprawnia on do przejazdów po całym kraju przy wykorzystaniu komunikacji miejskiej i regionalnej. Program ma charakter abonamentowy, można z niego zrezygnować z miesięcznym wyprzedzeniem. Kupuje się go łatwo – przez internet.

Program został bardzo dobrze przyjęty przez mieszkańców kraju, z biletu korzystają także turyści. Czy będzie mógł być kontynuowany, na razie nie wiadomo. Powodem są pieniądze – landy coraz mocniej naciskają na rząd, by wyasygnował większy budżet na finansowanie projektu. Berlin wcale nie chce na to przystać. - Jeśli szybko nie zostanie znalezione rozwiązanie dla biletu po Niemczech, to to, co wszyscy uważają za najlepszy model biletu w komunikacji miejskiej i regionalnej, i co było faktycznie olbrzymim krokiem na przód, może stać się historią – ostrzega przewodniczący grupy ministrów transportu landów Oliver Krischer z Północnej Nadrenii – Westfalii. On sam żąda zgody Berlina na wspólny bilet półroczny. Spotkanie w tej sprawie zaplanowane zostało na ten czwartek – celem jest przegłosowanie wspólnego stanowiska landów i dyskusja z rządem centralnym.

Sprawa do prostych nie należy. Na finansowanie programu rząd i landy mają wydawać rocznie wspólnie 1,5 miliarda euro. Porozumienie obowiązuje do 2025 roku. W pierwszym roku wszystkie dodatkowe koszty miały być dzielone po połowie, jak będzie to wyglądać w przyszłym roku, na razie nie wiadomo. Tymczasem informacja o wysokości dopłat jest potrzebna przedsiębiorstwom transportowym, by miały bazę do kalkulacji.

- My jako landy jesteśmy gotowi pokrywać połowę dodatkowych kosztów. Ze strony rządu nie ma jednak żadnego jasnego sygnału, wręcz przeciwnie – mówi Krischer, odnosząc się do słów ministra Wissinga, który stwierdził, że na projekt nie powinno się wydawać żadnego dodatkowego euro.

Północna Nadrenia-Westfalia za realistyczną uznaje prognozę Stowarzyszenia Niemieckich

Przedsiębiorstw Transportowych, z której wynika, że dodatkowe koszty wyniosą w przyszłym roku 1,1 miliarda euro. Berlin odpowiada, że rząd podniósł landom środki na finansowanie regionalnych projektów kolejowych, teraz zamierza skoncentrować się na swoich podstawowych zadaniach oraz na modernizacji kolei. Wspomniane środki landy wykorzystują, by zamówić usługi w firmach przewozowych. Ministerstwo informuje, że kwestie finansowania biletu po Niemczech muszą zostać omówione z kanclerzem.

Krischer widzi trzy scenariusze na wypadek pojawienia się blokady. Jeden zakłada podniesienie ceny, na przykład do 59 euro, ale, jak przyznaje, to z politycznego punktu widzenia bardzo złe rozwiązanie. Ludzie zaczną rezygnować z biletów, więc automatycznie wpływy się zmniejszą. Drugi pomysł to przejęcie dodatkowych kosztów przez landy, ale tu trudno spodziewać się akceptacji ze strony ich władz. Trzecia opcja to ograniczenie oferty, by zmniejszyć koszty. To z kolei jest niezgodne z każdym programem politycznym dotyczącym transportu. Krischer nie zgadza się też z pomysłem Wissinga, by ograniczyć koszty dystrybucji biletu i zmniejszyć liczbę zrzeszeń transportowych, które biorą udział w programie.

W czasie konferencji ministrów transportu, która odbyła się w początkach tego roku, padła propozycja stworzenia biletu półrocznego za 29,6 euro miesięcznie. Od kilku miesięcy na tę propozycję Berlin jednak nie odpowiada. - Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że wprowadzenie takiego ogólnokrajowego biletu semestralnego już nic nie kosztuje. Wręcz przeciwnie, jest to ułatwienie, bo utrzymujemy w systemie dużą grupę około trzech milionów uczniów – argumentuje Krischer. Landy potrzebują jednak zgody rządu federalnego na realizację projektu ze względu na wspólne finansowanie.

Od 1 maja tego roku w Niemczech obowiązuje bilet miesięczny za 49 euro. Uprawnia on do przejazdów po całym kraju przy wykorzystaniu komunikacji miejskiej i regionalnej. Program ma charakter abonamentowy, można z niego zrezygnować z miesięcznym wyprzedzeniem. Kupuje się go łatwo – przez internet.

Program został bardzo dobrze przyjęty przez mieszkańców kraju, z biletu korzystają także turyści. Czy będzie mógł być kontynuowany, na razie nie wiadomo. Powodem są pieniądze – landy coraz mocniej naciskają na rząd, by wyasygnował większy budżet na finansowanie projektu. Berlin wcale nie chce na to przystać. - Jeśli szybko nie zostanie znalezione rozwiązanie dla biletu po Niemczech, to to, co wszyscy uważają za najlepszy model biletu w komunikacji miejskiej i regionalnej, i co było faktycznie olbrzymim krokiem na przód, może stać się historią – ostrzega przewodniczący grupy ministrów transportu landów Oliver Krischer z Północnej Nadrenii – Westfalii. On sam żąda zgody Berlina na wspólny bilet półroczny. Spotkanie w tej sprawie zaplanowane zostało na ten czwartek – celem jest przegłosowanie wspólnego stanowiska landów i dyskusja z rządem centralnym.

Zanim Wyjedziesz
Nowe oblicze Kairu. Stolica Egiptu chce na dłużej zatrzymać turystów
Zanim Wyjedziesz
Powodzie w Kenii. Turystów w rezerwacie Masai Mara zdejmowano z drzew
Zanim Wyjedziesz
Egipt otwiera masowo nowe hotele, restauracje i centra nurkowania. "Taka strategia"
Zanim Wyjedziesz
Najlepsze dla turystów stolice Europy. Warszawa wyprzedziła Paryż i Londyn
Zanim Wyjedziesz
Kolejne polskie miasta w przewodniku Michelina. „Imponująca oferta kulinarna”
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej