Protesty przeciwko rządowej reformie systemu emerytalnego sparaliżowały życie w całej Francji. Protest potrwa przez weekend, a nie jest wykluczone, że przedłuży się także na przyszły tydzień. Francuskie władze lotnicze wezwały przewoźników lotniczych, by ograniczyli liczbę rejsów do i przez ten kraj przynajmniej o 20 procent.
— Nie odwoływaliśmy żadnych rejsów, ale pasażerowie muszą się liczyć z opóźnieniami przy wylocie — informuje Aleksandra Dąbkowska z działu komunikacji i PR w LOT.
Dotyczy to nie tylko rejsów do Paryża, ale i do Barcelony i do Madrytu, ponieważ trasa przelotu prowadzi nad Francją. Z kolei Air France odwołał swój rejs z Warszawy do Paryża zaplanowany na 17.20.
Zarządzający francuskimi lotniskami informują o opóźnieniach, które sięgają nawet trzech godzin. Tak jest np. w porcie Blagnac w Tuluzie, ale i w Marsylii i Lyonie. Na tablicy największego paryskiego portu imienia Charlesa de Gaulle’a między godziną 6 a 12 tylko jeden rejs nie był opóźniony. British Airways odwołały 30 lotów do Francji i Szwajcarii, a EasyJet informował,że w wyniku protestu Francuzów przeciwko zaproponowanej przez prezydenta Emmanuela Macrona reformy emerytalnej, ucierpi jego 40 tysięcy pasażerów. Ryanair był zmuszony do odwołania siedmiu lotów.
Najwięcej rejsów odwołały linie startujące z lotnisk brytyjskich — 233 tylko we czwartek. Dotyczy to podróży nie tylko do samej Francji, ale i go Hiszpanii, Szwajcarii, Belgii i Włoch oraz rejsów długodystansowych na południe, np. do Afryki. Niektóre lotniska, np. w Biarritz zostały zamknięte na dwa dni, bo nie ma tam komu pracować w kontroli lotów. Air France odwołał jedną trzecią rejsów krajowych i co czwarty rejs średniego zasięgu. „Ale nie możemy zagwarantować, że opóźnienia się nie zwiększą” – informowały Air France w komunikacie.