6 marca Rada Europejska i Parlament Europejski osiągnęły wstępne porozumienie w sprawie zarządzania przestrzenią powietrzną. Reforma ma poprawić jej wykorzystanie i zarządzanie nią, aby zwiększyć przepustowość, obniżyć koszty i poprawić możliwości adaptacyjne systemu, przy jednoczesnym ograniczeniu wpływu lotnictwa na środowisko i klimat — czytamy w komunikacie Rady Europejskiej.
Branża lotnicza: można szybciej ograniczyć gazy
Projekt krytykują przewoźnicy lotniczy. Jak powiedzieli na szczycie Airlines for Europe (A4E), zmiany są nieadekwatne do potrzeb — pisze portal Travel Weekly.
Prezes Jet2, Steve Heapy, jest zdziwiony, że kraje unijne nie chcą zmian w systemie zarządzania przestrzenią powietrzną – gdyby zostały wprowadzone, można by ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 10-15 procent.
Jak zwykle dosadnie wyraził się Michael O’Leary, prezes Ryanaira, który twierdzi, że dotychczasowe rozwiązania w postaci jednej europejskiej przestrzeni powietrznej nie dały żadnych rezultatów przez 20 lat, tymczasem można podjąć działania, które faktycznie przyniosą poprawę w ciągu roku lub dwóch.
Także prezes easyJet, Johan Lundgren, przypomina, że o reformie systemu zarządzania przestrzenią powietrzną mówi się od lat, a faktyczne zmiany przyniosłyby korzyści nie tylko na dla środowiska, ale też operacyjne. - W 2023 roku mieliśmy w sumie 10 milionów minut opóźnień, czyli 20 lat. Teraz można to naprawić – twierdzi i dodaje, że winą za te zaniedbania należy obarczyć rządy państw. Lundgren przypomina, że obowiązujące dziś korytarze powietrzne powstały po II wojnie światowej.