„Le Monde” wskazuje, że samotność tzw. samotnych wilków jest relatywna.
„Już dziś pasażerowie, zanim usiądą w samolocie, muszą wykonać dziesięć prac Herkulesa, co powoduje, że są bardzo zirytowani. A co będzie, jeśli wprowadzimy dodatkowe kontrole?” – zastanawia się ekspert na łamach „Le Figaro”. I zaznacza, że „nic nie zmieniło się po krwawych zamachach w Brukseli i Stambule”. „Wiemy, co należałoby zrobić, ale nikt się nie waży podjąć decyzji” – dodaje.
Postawienie bramek prześwietlających przy każdym wejściu do terminali, „posunięcie przez wielu uważane za nieuniknione”, wymaga ogromnych nakładów na sprzęt i personel, gdyż „na pół dnia przy każdym stanowisku potrzeba 15 osób” – wylicza ekspert. „Ten koszt przerzucony będzie na dyrekcje lotnisk i na linie lotnicze, a więc na ich klientów. Zmniejszy to dochodowość niektórych przewoźników, szczególnie najkrótszych rejsów, które zabierze im kolej” – wskazuje.
Również w „Le Figaro” adwokat specjalizujący się w sprawach bezpieczeństwa Hugues Moutouh w artykule „Przestępczość i terroryzm – niebezpieczne związki” zwraca uwagę na osobowość zamachowca z Orly, który w sobotę wyrwał broń żołnierce z patrolu pilnującego to międzynarodowe lotnisko; mężczyzna, który miał wcześniej na koncie przestępstwa narkotykowe, został zastrzelony przez siły bezpieczeństwa. Według prawnika „to doskonały przykład powiązania między przestępczością islamską i islamskim terroryzmem”.
Autor przyznaje, że w tekście używa terminów „jakich nie wypada” i „przerażających”, gdyż „zrywają z milczeniem, jakie narzucają sobie niemal wszyscy politycy” oraz dlatego, że jeśli terroryzm islamski rekrutuje swych bojowników spośród młodych przestępców, wywodzących się z drugiego lub trzeciego pokolenia imigrantów, to oznacza, że trzeba być przygotowanym na długą i wyczerpującą wojnę.