Reklama
Rozwiń

„Fakt”: Dreamliner o krok od katastrofy. LOT: To zwykła awaria

Dreamliner LOT-u w marcu tego roku leciał na jednym silniku. Był o krok od katastrofy – napisał dziennik „Fakt”. LOT odpowiada, że nie było żadnego zagrożenia a samolot wylądował spokojnie na lotnisku zapasowym

Publikacja: 03.07.2018 09:54

„Fakt”: Dreamliner o krok od katastrofy. LOT: To zwykła awaria

Foto: materiały prasowe

„Fakt” ujawnił, że 23 marca samolot wyczarterowany od LOT-u leciał z Cancun w Meksyku. Już „po półtorej minuty po starcie, prawy silnik samolotu wpada w silne wibracje. Sytuacja się powtarza pół godziny później, potem znów”. Z silnikiem jest coraz gorzej, ale kierownictwo  linii lotniczej zamiast zgodzić się na lądowania na pobliskim lotnisku w Miami, skierowało samolot do Nowego Jorku. Tak było taniej – pisze „Fakt” – ponieważ w Nowym Jorku LOT ląduje regularnie i mógłby stamtąd łatwiej zabrać pasażerów, a do Miami musiałby specjalnie wysłać samolot.

Ostatecznie boeing 787 dreamliner wylądował z wyłączonym jednym silnikiem, po zrzuceniu paliwa, na lotnisku w Nowym Jorku. Samolot został jeszcze dwa tygodnie w USA, gdzie wymieniono mu oba silniki.

„Fakt” cytuje „doświadczonego pilota, latającego na dreamlinerach”: – Samolot był o krok od katastrofy! Jego zdaniem uszkodzona maszyna powinna lądować „na lotnisku ETOPS-owym, a jeśli nie ma takiego, to na pierwszym dostępnym”. Gazeta odwołuje się także do LOT-owskiego periodyku „Biuletyn bezpieczeństwa lotniczego floty B787″, który opisał sytuację opatrując ją komentarzem: „jak wszyscy wiemy (…) okazało się że byliśmy bardzo blisko poważnych kłopotów”.

Dzisiaj też portal Money.pl napisał, że sprawę „dramatycznego rejsu” bada Federalna Agencja Lotnictwa USA (FAA), która zażądała już kilka miesięcy temu dokumentów od polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego w tej sprawie.

„FAA już od marca bada incydent, jest to naturalna konsekwencja awaryjnego lądowania. – Załoga lotnicza zgłosiła awarię z powodu problemu związanego z silnikiem i została skierowana na lotnisko Kennedy’ego – potwierdza Jim Peters, przedstawiciel biura prasowego FAA. Jednocześnie dodaje, że to załoga podejmuje decyzję o skierowaniu się na konkretne lotnisko” – czytamy.

„To właśnie na barkach ULC spoczywa odpowiedzialność za ustalenie, czy działanie pilota i LOT nie były zagrożeniem dla pasażerów” – dodaje portal.

Biuro prasowe LOT wydało oświadczenie po tym artykule. Podajemy je w całości.

„Szanowni Państwo,

Oświadczamy, że informacje dotyczące rejsu LOT-u z Cancun wykonywanego 23 marca br. przez Boeinga 787 Dreamliner (SP-LRF), które podaje dzisiejszy „Fakt”, są nieprawdziwe. Kapitan rejsu LO6506 stwierdził usterkę silnika, a następnie podjął decyzję o lądowaniu w jednym z portów zapasowych, czyli na Lotnisku JFK w Nowym Jorku. Podczas lotu z Cancun ani przez chwilę nie było zagrożenia dla pasażerów, gdyż zgodnie z zaleceniami producenta silników samolot B787 Dreamliner może bezpiecznie kontynuować lot na jednym silniku przez cztery godziny, a zgodnie z bardziej restrykcyjnymi zasadami ustalonymi wewnętrznie przez LOT przez trzy godziny. W przypadku rejsu LO6506 lot na jednym silniku do Nowego Jorku trwał dwie godziny.

Tzw. procedura ETOPS (Extended Range Twin Operations) pozwala samolotom pasażerskim na operowanie na trasach odległych o określoną ilość czasu od najbliższego lotniska awaryjnego. W przypadku Dreamlinerów producent silników Rolls-Royce dopuszcza na podstawie ETOPS bezpieczny lot na jednym silniku do lotniska odległego o 240 minut od momentu wyłączenia silnika. LOT dodatkowo zaostrzył te procedury, skracając ten dopuszczalny maksymalny czas do 180 minut. Podczas rejsu z Cancun 23 marca decyzja o wyłączeniu jednego silnika nastąpiła w momencie, kiedy dystans między Miami i Nowym Jorkiem był porównywalny, dlatego lądowanie na Lotnisku JFK było uzasadnione.

Z całą stanowczością podkreślamy, że procedury bezpieczeństwa są traktowane przez LOT z najwyższą starannością. Bardzo prosimy o niepowielanie nieprawdziwych informacji dziennika „Fakt”, wobec którego LOT będzie dochodził zadośćuczynienia z tytułu podawania nieprawdy i naruszenia dóbr osobistych”.

„Fakt” ujawnił, że 23 marca samolot wyczarterowany od LOT-u leciał z Cancun w Meksyku. Już „po półtorej minuty po starcie, prawy silnik samolotu wpada w silne wibracje. Sytuacja się powtarza pół godziny później, potem znów”. Z silnikiem jest coraz gorzej, ale kierownictwo  linii lotniczej zamiast zgodzić się na lądowania na pobliskim lotnisku w Miami, skierowało samolot do Nowego Jorku. Tak było taniej – pisze „Fakt” – ponieważ w Nowym Jorku LOT ląduje regularnie i mógłby stamtąd łatwiej zabrać pasażerów, a do Miami musiałby specjalnie wysłać samolot.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Przejazdy
Lotnisko w Gdańsku zyska parking i farmę fotowoltaiczną w jednym
Przejazdy
Bruksela: Zmusić koleje do sprzedawania biletów przez agentów internetowych
Przejazdy
Lotnisko Chopina – w lipcu najlepsze wyniki od początku pandemii
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Przejazdy
Wizz Air: W sierpniu będziemy latać jak przed pandemią
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku