Danuta Walewska: Czy już wiadomo, jak polecimy po 29 marca? Oczywiście, jeśli do tego czasu dojdzie ostatecznie do brexitu.
Jacek Krawczyk: Z pewnością będziemy mogli wylądować w Wielkiej Brytanii, będą obowiązywały przynajmniej przepisy przejściowe. Nie ma więc niebezpieczeństwa, aby obecny ruch lotniczy ucierpiał w istotny sposób.
Podstawowe pytanie brzmi: Czy jakakolwiek umowa będzie obowiązywała? Jeśli tak, to możemy być spokojni. Umowa rozwodowa zawierała rozsądne przepisy w części dotyczącej lotnictwa cywilnego. Zawarto w niej zapis, że wszystkie regulacje obowiązujące dotychczas, mają obowiązywać również po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Niestety, tę umowę właśnie brytyjska Izba Gmin zakwestionowała. Ale jeśli nie zostanie ona zatwierdzona, mamy gotowe dwa projekty rozporządzeń Komisji Europejskiej, w sprawie zapewnienia połączeń lotniczych między Wyspami a Unią Europejską i kwestii związanych z bezpieczeństwem. Obydwie regulacje mają typowo awaryjny charakter, ale zapewnią płynność podstawowej komunikacji lotniczej.
Brytyjskie linie lotnicze będą miały dziewięć miesięcy na zdobycie unijnych certyfikatów. Od kiedy będzie się liczył ten termin?