Niemiecka partia CSU chce obciążyć linie lotnicze podatkiem-karą za sprzedaż biletów poniżej 50 euro – donosi portal Touristik Aktuell. Miałoby to dotyczyć rejsów realizowanych na trasach europejskich. Deputowany do Bundestagu, minister transportu w latach 2013-2017, Alexander Dobrindt mówi, że woli ochronę środowiska od wojny cenowej. – Bilety za 9 euro po Europie nie mają nic wspólnego ani z gospodarką rynkową, ani z ochroną klimatyczną – twierdzi. Bawarski oddział partii chciałby nawet wprowadzić minimalną cenę za przelot.

Czytaj też: „Europejskie linie lotnicze będą się konsolidować”.

Propozycja nie została przychylnie przyjęta przez rząd. Do dyskusji na ten temat chętnie stanąłby natomiast prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Przedsiębiorstw Lotniczych (Bundesverband der Deutschen Luftverkehrswirtschaft – BDL), Matthias von Randow. – Żaden z naszych członków nie ma w tym interesu w sprzedawaniu biletów zbyt tanio, ponieważ musi zdobyć pieniądze na działalność operacyjną, pensje i inwestycje – mówi prezes w rozmowie z agencją dpa, na którą powołuje się Touristik Aktuell.

Z kolei Stowarzyszenie Portów Lotniczych ADV pomysł polityka CSU całkowicie odrzuca, proponując w zamian anulację niektórych połączeń krajowych. – Są trasy, na których nie trzeba latać – mówi prezes ADV i jednocześnie szef frankfurckiego lotniska, Stefan Schulte, w rozmowie z „Süddeutsche Zeitung”. Schulte ma na myśli przeloty na odcinkach krótszych niż 400 kilometrów. Zaznacza jednocześnie, że kto chce ograniczyć taki ruch, musi zapewnić podróżnym atrakcyjną opcję. – Wiadomo natomiast, że przy długich rejsach samolotu nie da się zastąpić. Podobnie jest w ruchu po kontynencie europejskim – dodaje.

Zobacz także: „KLM: Czy na pewno musisz lecieć?”.