Informacja Dicksona zbiegła się z komunikatem FAA mówiącym o postępie w sprawie Maxów — pisze Reuter. „FAA kontynuuje skrupulatny, przemyślany proces sprawdzania i jest zadowolony z postępów Boeinga w ostatnich tygodniach w osiąganiu kluczowych rozwiązań” — stwierdza komunikat. A osoba znająca rozmowy Dicksona z liniami lotniczymi dodaje, że szef FAA mówił im, że termin połowy roku podawany przez Boeinga jest „bardzo zachowawczy”.
CZYTAJ TEŻ: Boeing: Maxy wrócą najwcześniej za pół roku
FAA i Boeing spierały się pod koniec 2019 r. o przewidywany termin powrotu samolotów do pracy. Producent zakładał w listopadzie uzyskanie aprobaty do grudnia, czym naraził się na rzadko spotykaną połajankę. Prezes Dave Calhoun powiedział kilka dni temu dziennikarzom, że zmiana oceny przez Boeinga uwzględnia dość czasu, aby FAA „nie czuł się pod presją”.
Po informacji o kontaktach szefa FAA z liniami cena akcji Boeinga wzrosła o 1,7 procent, do 323,05 dolara. Urząd potwierdził, że Dickson kontaktował się, „aby powtórzyć, że FAA nie ustalił przedziału czasu zakończenia prac nad certyfikacją samolotu”.