Horała zaczął od przypomnienia, że zeszłym roku przez polskie lotniska przewinęło się 49 milionów pasażerów, najwięcej w historii. W roku 2020 ten wynik miał być jeszcze lepszy. – Niestety, nasze plany pokrzyżowała epidemia koronawirusa. Wstrzymaliśmy rejsy lotnicze, w tej chwili nie mamy w Polsce lotów pasażerskich, żeby zatrzymać rozwój epidemii. Ale na szczęście etap rozwoju pandemii pozwala nam na myślenie o przywróceniu lotów – mówił.
CZYTAJ TEŻ: Szef Ryanaira: Nie będziemy latać z pustymi fotelami
Jak dodał, przywracanie rejsów odbędzie się w trzech etapach. Przy czym znany jest termin początku tylko pierwszego z nich – 1 czerwca. Wtedy będzie można zacząć latać wewnątrz kraju. Terminu drugiego i trzeciego „nie przesądzamy, bo będzie to zależało od rozwoju sytuacji epidemicznej”. Horała ujawnił tylko, że w drugiej fazie mają ruszyć loty europejskie do krajów, które „opanowały sytuację epidemiczną, w których sytuacja nie jest gorsza niż w Polsce”, a w trzeciej – międzykontynentalne, do krajów, „w których sytuacja epidemiczna jest pod kontrolą”.
– Później, w kolejnych etapach, w miarę jak na całym świecie będzie opanowywana epidemia, będziemy mogli wszystkie połączenia przywracać – dodał.
Horała ostrzegł od razu, że „nowa normalność” w lotnictwie będzie się wiązała z obostrzeniami.