Władze poinformowały, że zatrzymanie Kamienszczyka może zostać w zmienione w areszt. Sam Kamienszczyk przeczuwał, że może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za wydarzenia sprzed 5 lat i na konferencji prasowej, jaką zwołał na lotnisku 17 lutego, zapewniał, że jego ewentualne aresztowanie w żaden sposób nie zakłóci planów inwestycyjnych Domodiedowa.

Atak terrorystyczny na Demodiedowie miał miejsce w hali dla oczekujących na pasażerów przylatujących z zagranicy, dokąd można było się dostać, bez przechodzenia przez bramki bezpieczeństwa. Tak samo wchodzi się na teren prawie wszystkich portów lotniczych na świecie, bo skrupulatna kontrola obejmuje jedynie pracowników, samych pasażerów i ich bagaże. Ale wtedy ówczesny prezydent Rosji Dmitrj Miedwiediew ostro skrytykował zarządzających portem, uznając, że warunki bezpieczeństwa nie zostały spełnione. Po wypowiedzi Miedwiediewa aresztowano trzech pracowników Domodiedowa.

Aresztowanie Kamienszczyka może mieć inne podłoże. Ma bowiem miejsce w czasach, kiedy w rosyjskim transporcie lotniczym dochodzi do głębokich zmian. Kilka dni temu poinformowano, że większościowy pakiet akcji największego moskiewskiego portu, Szeremietiewa, przejmie firma należąca do firmy Arkadija Rotenberga, jednego z najbliższych ludzi z otoczenia Władimira Putina. Tę decyzję tłumaczono chęcią ułatwienia konsolidacji aktywów Szeremietiewa i rozpoczęcia wielkich inwestycji. Czy planowana jest konsolidacja także stołecznych lotnisk w jednych rękach?

To, co dzieje się z moskiewskimi lotniskami, zaczyna przypominać sytuację w rosyjskich liniach lotniczych. Od grudnia 2015 przestała latać linia Transaero, drugi co do wielkości po Aerofłocie przewoźnik Rosji i największy ze znajdujących się w prywatnych rękach. Jej samoloty i połączenia przejął Aerofłot, który już wcześniej przymierzał się do przejęcia Transaero. W opinii ekspertów właścicieli Transaero zgubiła niezależność, za co linia karana była brakiem dostępu do finansowania z kasy państwa, w tym z wpływów za przeloty nad Syberią zagranicznych linii lotniczych. Kwota około 200 mln dolarów rocznie wpływa więc wyłącznie do budżetu Aerofłotu. Kiedy Transaero zaczęło mieć kłopoty, prezes linii Olga Pleszakowa, zdołała wyjechać z Rosji. W kraju była postrzegana jako jedna z najważniejszych osobistości w biznesie.