Dawnego autostopu czar

Serwisy dla łapiących okazje, autostopowe zawody... Gdzie w tym dawna chęć przeżycia przygody?

Publikacja: 09.08.2014 05:00

Dawnego autostopu czar

Foto: AFP

Autostop przeżywa drugą młodość. Najbardziej wytrwali autostopowicze potrafią „za jeden uśmiech" zwiedzić nie tylko Polskę i Europę, lecz także inne kontynenty.

– To jest wciąż najtańszy sposób podróżowania, choć jego formuła nieco się zmienia – mówi Michał Cessanis, podróżnik i dziennikarz „National Geographic Traveler".

Ci, którzy dziś rozpoczynają przygodę z autostopem, mówią, że nową pasją zarazili się dzięki internetowi. Serwisy poświęcone takiemu sposobowi podróżowania codziennie odwiedzają tysiące ludzi, którzy opisują w nich swoje historie. A inni pod wpływem lektury zaczynają wierzyć, że sami też mogą taką przygodę przeżyć.

Fajnie czasem zdać się na przypadek

– Na podróżowanie autostopem trzeba mieć czas. Dlatego właśnie na tę formę podróży decydują się ludzie młodzi, głównie studenci. Potem, gdy zaczynają pracować, urlop jest zwykle za krótki, by móc pojechać autostopem na inny kontynent – mówi Michał Witkiewicz, podróżnik, który autostopem zwiedził aż 100 krajów. Choć przyznaje, że po Polsce już praktycznie nie zdarza mu się tak jeździć.

– W kraju wybieram podróże własnym samochodem. Ale już Amerykę Południową wolę zwiedzać autostopem, bo dzięki temu poznaję język i zwyczaje mieszkańców – tłumaczy.

Dodaje, że był tam aż sześć razy i za każdym razem za podróż zapłacił tylko tyle, ile kosztował go przelot. – Znam jednak takich, którzy na ten kontynent dostali się, łapiąc z Afryki wodnego stopa – opowiada.

Bakcyla autostopu połknął dwa lata temu Wojciech Polak, student Szkoły Głównej Handlowej. W tym czasie jeździł głównie po Polsce. Ma za sobą już 60 takich podróży.

Najczęściej są to przejazdy z Krakowa, gdzie mieszka, na uczelnię do Warszawy. – Ale zdarzają mi się także dalsze wycieczki. Na przykład ostatnio w ten sposób dotarłem do Chorwacji – opowiada.

Obecnie zbiera pieniądze na pierwszą daleką wyprawę, która zaplanował na przyszły rok. – Chcę pojechać albo do Chin, albo do Ameryki Południowej – zdradza.

Dlaczego wybrał autostop? – Bo daje mi to możliwość przeżycia przygody, sprawdzenia siebie w niecodziennych sytuacjach. Poza tym czasami fajnie zdać się na przypadek – wyjaśnia student.

Wiek? To nie problem

Z nadmiaru wolnego czasu i z potrzeby znalezienia nowego celu w życiu rozpoczęła podróże autostopem Teresa Bancewicz z Bolesławca, prawdopodobnie najstarsza polska autostopowiczka. Zaczęła jeździć dopiero wtedy, gdy została emerytką. Dziś ma 81 lat i jesienią ponownie ruszy w drogę.

Jej przygoda z autostopem rozpoczęła się po upadku PRL, w okresie transformacji ustrojowej.

– Straciłam pracę i przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Miałam jeszcze dziecko na utrzymaniu, a nie miałam pieniędzy. Wpadałam w depresję – wspomina pani Teresa. Usłyszała wówczas, że sposobem na poprawę zdrowia jest zmiana otoczenia. – Postanowiłam, że pojadę do Norwegii, bo nigdy nie byłam w tym kraju – opowiada.

Na tę pierwszą podróż zabrała wielki plecak z prowiantem, który ważył 30 kilogramów. – Musiałam zabrać sporo jedzenia, bo wiedziałam, że w Skandynawii jest bardzo drogie – mówi.

Wzięła także buty korki syna. – Innych po prostu nie miałam – wyjaśnia.

Przez Rosję, Litwę, Łotwę i Estonię, a potem promem, dotarła za pożyczone pieniądze do Helsinek, a później do Norwegii, gdzie zakochała się w fiordach.

Ta pierwsza podróż rozpoczęła 20-letnią przygodę z autostopem. Pani Teresa zjeździła niemal cały świat. – Poza Australią, która jest dla mnie poza zasięgiem z powodów finansowych – opowiada.

– Każda podróż to osobna odyseja, im więcej świata widzę, tym więcej doświadczam – mówi. Najciekawsze podróże? – Przede wszystkim na Bliski i Daleki Wschód. Cieszę się też, że mogłam Afrykę zobaczyć.

Była także w Izraelu, chociaż teoretycznie nie powinna być tam wpuszczona. – Miałam tylko 300 zł emerytury, a izraelskie przepisy mówiły, że turysta musi mieć po 60 dolarów na dzień. Powiedziałam ambasadorowi, że mnie na to nie stać, ale zabieram ze sobą żywność i „Kwiaty polskie" Juliana Tuwima. I wizę dostałam wraz z listem gratulacyjnym od pana ambasadora – mówi podróżniczka. Miała wówczas już 64 lata.

Event zastąpił styl życia

Chociaż autostopowiczów jest coraz więcej, to ten sposób podróżowania ma już nieco inny charakter niż dawniej. To już nie styl życia, ale rodzaj imprezy, w której warto wziąć udział. – Dla większości młodych Polaków jest po prostu dodatkową atrakcją podczas wspólnego wyjazdu np. na koncert – mówi Witkiewicz. Dodaje, że prawdopodobnie z tego powodu wśród autostopowiczów w Polsce więcej jest obcokrajowców, np. Holendrów, Niemców czy Litwinów.

Właśnie z potrzeby przeżycia i przygody, i udziału w zabawie tak dużą popularnością cieszą się autostopowe zawody. Polegają one na tym, że w tym samym momencie wyrusza z jednego miasta grupa uczestników. Wygrywa ten, kto najszybciej dotrze do wyznaczonego celu. – My Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe organizujemy już od 17 lat. Kiedyś była to jedyna taka impreza w Polsce. Dziś podobne wyruszają praktycznie ze wszystkich większych miast – mówi Witkiewicz.

Mimo dużej konkurencji zainteresowanie imprezami nie słabnie. – W naszych mistrzostwach może wziąć udział maksymalnie 500 osób. Bywają lata, kiedy ludzie się biją o miejsca – twierdzi Witkiewicz.

Ogromnym zainteresowaniem cieszy się podobna impreza organizowana przez studentów z SGH. – W pierwszej edycji wzięło udział zaledwie 40 osób, w kolejnej już 108. Teraz planujemy trzecią i przypuszczamy, że zainteresowanie będzie jeszcze większe – mówi Wojciech Polak, współorganizator Autostop Challenge.

Zdaniem tych, którzy zasmakowali prawdziwego życia autostopowicza, takie imprezy wypaczają ideę autostopu. Choć na pewno są urozmaiceniem takiego stylu życia. – W evencie głównym celem jest wygrana, a chęć przeżycia przygody znalazła się na dalszym miejscu – tłumaczy Witkiewicz. – Szkoda, że coraz więcej młodych ludzi widzi autostop w taki właśnie sposób.

Teraz jest bezpieczniej

Jedną z największych wad autostopu jest ryzyko związane z podróżowaniem w obcym towarzystwie.

– Może być różnie. Mojemu koledze trafiła się podróż w towarzystwie dilera narkotyków. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – mówi Wojciech Polak.

Pani Teresa opowiada, że ona szczególnie uważnie wybiera kierowców, z którymi będzie jechać. – Najbezpieczniej czuję się z kierowcami tirów. Oni są uzależnieni od szefa i z ich strony nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Sami się boją, by nie stracić pracy. Poza tym przechodzą regularne badania i żaden psychopata się nie trafi – tłumaczy.

Z innych naszych rozmów wynika, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Anna Fic, rzecznik policji w Olsztynie, zwraca uwagę, że w tym roku nie mieli przypadków przestępstw popełnionych podczas podróży. – W przeszłości się zdarzało, że to autostopowicze okradali kierowców, którzy ich zabrali do swojego samochodu – opowiada.

Zdaniem Michała Cessanisa ryzyko związane z taką podróżą przyczyniło się do coraz większej popularności serwisów kojarzących ze sobą kierowców i podróżników. – Tam mogą znaleźć sprawdzoną, zaufaną i pewną osobę – tłumaczy.

Michał Pawelec z serwisu Blablacar opowiada, że zarówno każdy kierowca, jak i użytkownik serwisu jest przez nich bardzo dokładnie sprawdzany. – Znamy tożsamość i numer telefonu każdej osoby, która się do nas zgłasza – wyjaśnia.

Użytkownicy serwisu dostają też oceny wystawiane przez współtowarzyszy podróży.

– Większe bezpieczeństwo takich przejazdów powoduje, że coraz częściej z naszego serwisu korzystają kobiety – mówi Pawelec. Podaje, że o ile w zeszłym roku panie stanowiły zaledwie 10 proc. wszystkich kierowców, o tyle dziś ten odsetek się podwoił.

Niektórzy jednak nie są przekonani, że tego typu serwisy to jeszcze autostop. Ten jest bowiem bezpłatny, a w przypadku wspólnych podróży zorganizowanych za pośrednictwem internetowych serwisów wszyscy pasażerowie zrzucają się na paliwo.?– Ale kierowcom nie wolno na tym zarabiać. My wiemy, ile taka podróż mniej więcej kosztuje, i jeśli ktoś próbuje serwis wykorzystać w celach zarobkowych, blokujemy jego ogłoszenie – zapewnia Pawelec.

Zwraca jednak uwagę, że wspólne przejazdy, niezależnie od tego, czy są za darmo, czy trzeba za nie zapłacić parę złotych, mają duże znaczenie społeczne. – To przede wszystkim ekologia, bo prowadzą do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla, i oszczędność pieniędzy, a także nauka dzielenia się z innymi i budowania więzi społecznych – tłumaczy. – I nie tylko chodzi o to, że można poznać nowych ludzi i inne punkty widzenia. Słyszałem też, że ktoś dzięki takiej wspólnej podróży dostał pracę – podsumowuje pracownik serwisu.

Autostopowa rywalizacja

Kilkadziesiąt rajdów autostopowych odbywa się co roku w Polsce. Trasy niektórych obejmują tylko nasz kraj, a część kończy się za granicą. Zawodnicy startują w dwuosobowych grupach. Wygrywa ta, która dojedzie najszybciej.

Kwiecień

PoliCzarnogóra. To rajd autostopowiczów Politechniki Śląskiej. Zadaniem uczestników w tym roku było pokonanie trasy Gliwice–Tivat w jak najkrótszym czasie. Zawodnicy mogli korzystać wyłącznie z autostopu. Z komunikacji miejskiej mogli korzystać tylko w promieniu dziesięciu kilometrów od centrów miast liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców.

Kwiecień – maj

Krakostop. Druga edycja tej imprezy odbyła się w czasie tegorocznego długiego majowego weekendu. Rok temu z Krakowa trzeba było dojechać do włoskiej Werony. Tym razem krakowianie wybierali się do położonego na chorwackim wybrzeżu Morza Adriatyckiego miasta Zadar.

Maj

Auto Stop Race jest organizowany przez Klub Podróżników BIT działający przy Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Pod jego nazwą kryje się studencki wyścig autostopowy ze stolicy Dolnego Śląska do wybranego miejsca w Europie. W tym roku uczestnicy jechali do Walencji w długi majowy weekend.

II Rajd Autostopowicza Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Szczecińskiego. Jego uczestnicy podróżują w grupach dwuosobowych. Ich zadaniem jest jak najszybsze dotarcie do Wetliny w Bieszczadach. Po drodze musieli jeszcze realizować różne punktowane zadania w wybranych miejscowościach na trasie przejazdu.

17 MMA Sopot–Piran 2014. Tym razem Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe odbyły się na trasie z Trójmiasta do najpiękniejszego kurortu Słowenii, położonego nad Adriatykiem – miasta Piran. Zawodnicy mieli cztery dni na dotarcie do mety.

Autostop przeżywa drugą młodość. Najbardziej wytrwali autostopowicze potrafią „za jeden uśmiech" zwiedzić nie tylko Polskę i Europę, lecz także inne kontynenty.

– To jest wciąż najtańszy sposób podróżowania, choć jego formuła nieco się zmienia – mówi Michał Cessanis, podróżnik i dziennikarz „National Geographic Traveler".

Pozostało 97% artykułu
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive