Początkowo wymóg sprawności sprzętu elektronicznego wprowadzono jedynie – na żądanie Amerykanów – na trasach do Stanów Zjednoczonych. W myśl nowych wymogów, telefony komórkowe, tablety i inne urządzenia elektroniczne, które po włączeniu nie będą działać, podlegają konfiskacie. Jednak władze brytyjskie rozszerzyły tę zasadę także na inne trasy, obejmując nią również pasażerów odlatujących z zagranicznych lotnisk do Wielkiej Brytanii. Uznano, że samoloty w drodze na Wyspy Brytyjskie są zagrożone zamachem w równej mierze, co te lecące do Ameryki.

Brytyjczycy nie sprecyzowali jednak, jakich tras dotyczą nowe obostrzenia. Poszczególne linie lotnicze zareagowały więc na tę zapowiedź w różny sposób. Władze obsługujących połączenia z Polską linii lotniczych British Airways uznały, że przepis obowiązuje na wszystkich trasach. Rzecznik Ryanaira oświadczył, że nie spodziewa się żadnych zmian na swoich krótkich trasach w Europie. Natomiast rzecznik linii easyJet przyznał, że nie jest świadom żadnych zmian w kontroli pasażerów na trasach europejskich.

Sprawę powinien jednak ułatwić fakt, że reżim kontroli pasażerów leży nie tyle w gestii przewoźnika, co personelu poszczególnych lotnisk.