Chińczycy, których stać na podróż do Europy, nie oszczędzają, lubią robić duż zakupy. Znani są z tego, że noszą przy sobie sporo gotówki, nierzadko ponad tysiąc euro. Są więc wymarzonymi celami dla przestępców.
Problemy dla wielu turystów rozpoczynają się już w drodze z paryskich lotnisk do hotelu. Podróżują często mikrobusami. Dwa z nich zostały ostatnio brutalnie potraktowane przez złodziei. Rozbili szyby stojących na światłach samochodów i wyrwali oszołomionym pasażerom z rąk saszetki i torebki.
Do kradzieży dochodzi też często w hotelach, w których zatrzymują się Chińczycy. Giną ich kosztowne zakupy, które poczynili w butikach w okolicach Champs Elysées. Co ciekawe, Chińczycy rzadko zgłaszają policji tego rodzaju wypadki. Za to niektórzy turyści z Chin spacerują po Paryżu w koszulkach z angielskim napisem: "Mam przy sobie jedynie kartę kredytową".
Policja stara się chronić turystów, nie tylko z Chin, ale i innych krajów azjatyckich narażonych szczególnie na ataki przestępców. Nie zapobiega to wzrostowi nastrojów antyfrancuskich w Chinach. Zwłaszcza po głośnym napadzie na chińskich uczestników prestiżowego kursu sommelierów w okolicach Bordeaux.