Wczoraj przewoźnik ogłosił, że do 26 października swoje rejsy będzie odprawiał z warszawskiego portu Chopina. Tym samym nadal żadne linie lotnicze nie będą korzystać z portu w Modlinie.
Lotnisko nie ma więc zysków, tylko koszty. Generuje je przede wszystkim konieczność utrzymania takich służb jak ochrona, straż pożarna czy służby techniczne. Sobczak zaznacza, że lotnisko ma też niewielkie dochody z tytułu najmu, czy dzierżawy terenów okalających port, ale nie pokrywają one niezbędnych wydatków.
Zdaniem eksperta, Ryanair może wrócić do Modlina jeszcze przed 26 października. Wszystko zależy od porozumienia między portem a przewoźnikiem. Sobczak dodaje jednocześnie, że Ryanair będzie przez długi czas jedynym przewoźnikiem korzystającym z Modlina. Ocenia on, że w tej chwili przekonanie jakiegokolwiek innego przewoźnika do rejsów do Modlina graniczy z cudem, dlatego Ryanair będzie miał tam monopol.
Opłaty wnoszone przez Irlandczyków powinny pokryć wydatki, a nawet przynieść niewielki zysk. Drugi przewoźnik, który korzystał w zeszłym roku z portu w Modlinie, Wizz Air w zeszłym tygodniu zadeklarował, że na stałe zostaje na stołecznym lotnisku Chopina.