Już sześć lat temu ograniczenia wprowadzono w słynącej z setek barów i całonocnych zabaw dzielnicy Bairro Alto. Punktualnie o drugiej lokale muszą zostać zamknięte, a tłumy rozbawionej młodzieży wędrują do innych rozrywkowych kwartałów Lizbony: Cais do Sodre, Santos i Biki, gdzie oficjalnie nocne życie może trwać do czwartej nad ranem.

Jednak ze względu na ciągłe skargi sąsiadów, także tam imprezy zostaną skrócone. W tygodniu cisza nocna będzie obowiązywać od 2:00, a w piątki i soboty - od 3:00.

Rozwiązanie to krytykują jednak obie strony konfliktu. Młodzież żali się, że w stolicy coraz mniej jest miejsc, w których można beztrosko bawić się do białego rana. Podkreśla też, że w Portugalii życie nocne tradycyjnie zaczyna się później, bo dopiero po północy.

Z kolei stali mieszkańcy miasta twierdzą, że zamknięcie klubów nie rozwiąże problemu, bo imprezowicze i tak gromadzą się na ulicach, hałasując, pijąc i śmiecąc.

Autorzy petycji chcą, by Lizbona poszła śladami wielu europejskich miast, które zakazały spożywania alkoholu w miejscach publicznych.