W piątek późnym popołudniem Turcy przekazali Giełdzie Papierów Wartościowych w Stambule, gdzie Turkish jest notowany, że zakończone zostały rozmowy z LOT-em. W komunikacie  Turkish Airlines wskazywał na niewielkie korzyści, jakie przyniosłaby mu ta transakcja w średnim okresie czasu. Wiadomo, że Turcy dążyli do przejęcia pakietu kontrolnego, zamierzali decydować o składzie zarządu.

Decyzja rady nadzorczej tureckiego przewoźnika jest zaskakująca. Turkish doskonale zna unijne prawo, a o kupnie LOT-u prezes linii, Temel Kotil mówił przynajmniej od dwóch lat. Jeszcze 17 maja podczas pobytu w Warszawie turecki minister gospodarki, Zafer Caglayan zapewniał, że obydwie strony robią wszystko, aby przezwyciężyć kłopoty techniczne związane z tą transakcją. Nie ukrywał wtedy, że ma na myśli unijne przepisy ograniczające możliwość przejęcia pakietu kontrolnego w linii lotniczej przez pozaunijnego inwestora.

Pozytywna decyzja, która miała zostać podjęta 1 czerwca wydawała się więc prawie pewna. Na najbliższą niedzielę wiceminister Skarbu Państwa Rafał Baniak, opiekujący się LOT-em, miał zaplanowaną podróż do Stambułu.

Dla LOT-u ta informacja jest sygnałem, że linia musi realizować plan B, przyspieszyć restrukturyzację, poprawić wyniki, zwłaszcza finansowe, bo przewozowe, w tym wypełnienie samolotów są bardzo dobre.

Turkish był wymieniany również jako potencjalny inwestor dla portugalskich linii TAP oraz słoweńskiej Adrii.