Wenecja jest klasycznym przykładem miasta, które od wielu lat zmaga się z nadmierną turystyką. Władze próbują ograniczyć liczbę przyjazdów na różne sposoby, zakazują na przykład cumowania dużym wycieczkowcom w porcie w centrum miasta.
Czytaj więcej
25 osób może maksymalnie liczyć grupa turystów zwiedzających Wenecję w sposób zorganizowany. To nowe ograniczenie, które ma być formą walki z nadmierną turystyką. Kolejne, to zakaz używania przez oprowadzających głośników.
Innym pomysłem jest pobieranie opłat za wejście do centrum i innych popularnych wśród turystów dzielnic. Goście, którzy nie nocują na samej lagunie, muszą od tego roku płacić za możliwość przechadzania się uliczkami nad kanałami 5 euro. Opłatę władze pobierają w wybrane dni, było ich w sumie 29. Chodzi o terminy szczególnie obciążone ruchem.
Okres testowy projektu właśnie się zakończył i już wiadomo, że będzie kontynuowany, przy czym w jego kolejnej odsłonie należy liczyć się ze wzrostem opłaty. Nawet dwukrotnie - pisze agencja DPA. Od przyszłego roku wejście może kosztować nawet 10 euro – stawka zależeć będzie od tego, jak bardzo miasto będzie przepełnione odwiedzającymi. Na razie nie wiadomo jeszcze, ile wynosić będzie opłata podstawowa.
Dwa miliony euro w kasie miasta za wstęp
Z tytułu opłat pobieranych dotychczas do kasy miasta wpłynęło ponad 2 miliony euro. W niektóre dni odwiedzających zobligowanych do uiszczenia zapłaty było ponad 25 tysięcy. Żeby móc przebywać w centrum w dni, w które obowiązywały „bilety wstępu” (w godzinach 8.30-16), trzeba było zarejestrować się przez internet – w rezultacie turysta otrzymywał kod QR, który ściągał na swój telefon.