– Epidemia to katastrofa dla branży – uważa prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych Rafał Jańczuk. – Zniknęli turyści, a wraz z nimi zamówienia biur podróży. Do Europy nie przyjeżdżają Azjaci, także polscy klienci wycofali się z wyjazdów. Panika jest tak duża, że turyści wycofują się z wycieczek na maj i czerwiec. Nasze przychody zmalały o 97 procent – oblicza Jańczuk. – W ten piątek 40 autokarów ze studentami miało jechać z Polski do Włoch. Udało się uzbierać chętnych na jeden – opisuje sytuację prezes PSPA. Tylko jeden polski przewoźnik podstawiał codziennie 60 autokarów dla turystów w Londynie. Od wybuchu epidemii nie ma żadnego zlecenia. Już pięć firm autokarowych ogłosiło bankructwo.
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus dobił Flybe. Przewoźnik zbankrutował
Jańczuk przypomina, że polskie autokary woziły wycieczki od Londynu po Rzym i były niekwestionowanym liderem europejskiego rynku obsługi autokarowej turystów. Prawie 3,3 tysiąca przewoźników dysponuje 13,3 tysiąca autokarów. Teraz wszystkie stoją pod płotem, a kierowcy zwalniają się. Większość zasiliła w ostatnich tygodniach komunikacje miejskie w Polsce i w Niemczech. – Dla nas to rujnacja, bo z wielkim trudem zebraliśmy dobrych kierowców – podkreśla Jańczuk.
Przedstawiciele azjatyckich biur podróży stwierdzili 4 marca w Londynie, że w tym sezonie już nie planują wycieczek do Europy, bo zakończenie walki z koronawirusem spodziewane jest w czerwcu-lipcu.
Zapaść przedsiębiorstw autokarowych to kłopot także dla państwa. Przewoźnicy notowali rocznie ponad 7,5 miliarda złotych przychodów, z czego opłacali podatki. PSPA wspólnie ze Zrzeszeniem Międzynarodowych Przewoźników Drogowych złożyła w czwartek na ręce premiera prośbę o wsparcie. Koszty stałe branży to 100 milionów złotych miesięcznie i stowarzyszenia wnioskują o nieoprocentowaną, 4-5-letnią pożyczkę na kapitał obrotowy. – W przeciwnym wypadku firmy nie przetrwają tego kryzysu – uważa prezes ZMPD Jan Buczek.