Niedawno na niemieckim rynku pojawiły się głosy krytycznie wyrażające się o sytuacji ekonomicznej FTI, trzeciego co do wielkości touroperatora w krajach niemieckojęzycznych (po TUI i Der Touristik). Alarm podniosło stowarzyszenie agentów VUSR, które zaapelowało do organizatora o informację na temat jego finansów. Z bilansu za rok fiskalny 2021/2022 wynikało bowiem, że firma jest mocno zadłużona. Jednocześnie według komentarza audytora, firma powinna sobie dalej radzić. Do tego dochodziły pogłoski o poszukiwaniu inwestora – już kilka miesięcy temu była mowa, że FTI może przejąć konkurencyjny koncern — DER Touristik. Strony nie chciały wtedy komentować tych doniesień.
Kilka dni przed targami ITB w Berlinie (5-7 marca) Grupa FTI ogłosiła wyniki finansowe za zeszły rok. Obroty wzrosły o 10 procent, do 4,1 miliarda euro, a dzięki inwestowaniu w technologię, dobrej koniunkturze i umiejętnemu reagowaniu na trendy rynkowe, firma się rozwijała. Tak przynajmniej pisze sama o sobie w komunikacie i dodaje, że z optymizmem patrzy na nadchodzący sezon letni i bieżący rok fiskalny.
- Promocje w ramach przedsprzedaży zostały dobrze przyjęte przez klientów, a wczesne rezerwacje na najbliższe lato są na bardzo obiecującym poziomie z dwucyfrowym wzrostem w porównaniu z rokiem poprzednim – mówi cytowany tam prezes FTI Karl Markgraf.
Również w tym roku obroty i zyski mają się zwiększyć dwucyfrowo. W bieżącym planie płynności finansowej uwzględnione są obsługa kapitału obcego – chodzi o pomoc udzieloną przez państwo w czasie pandemii i o zobowiązania wobec banków, jak i prowizje dla agentów i inne zobowiązania. Grupa spłaciła już część zadłużenia w Funduszu Stabilizacji Gospodarczej.
W ostatnich miesiącach zrobiła też postępy w zakresie cyfrowej transformacji i poprawienia procesów biznesowych. Koncern ujednolica systemy rozliczeń z hotelami w poszczególnych kierunkach, które dziś są bardzo zróżnicowane.