Boeing informuje, że nadal będzie produkował B737, a część pracowników zostaną przekierowanych do innych zadań. Nie są planowane w najbliższym czasie żadne zwolnienia. Program B737 MAX dawał pracę 12 tysiącom ludzi.

Boeing produkował początkowo 52 takie maszyny miesięcznie, potem tempo zmniejszyło do 42, chociaż miało wzrosnąć do 57. Jednak przedłużające się uziemienie B737 MAX po katastrofie z 10 marca 2019 roku, kłopoty z miejscem na trzymanie wyprodukowanych maszyn i wyraźny brak pośpiechu ze strony Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA), która ma ponownie udzielić pozwolenia tym na wzbicie się tych maszyn w powietrze,  spowodowały, że dalsza kosztowna produkcja nie miała sensu. Warto przypomnieć, że w kilka tygodni po katastrofie Ethiopian Airlines Boeing zapewniał,że system MCAS, którego nieprawidłowe funkcjonowanie spowodowało dwie tragedie, będzie naprawiony już w maju 2019. Jak się jednak okazało, nie było to takie proste – FAA tydzień temu poinformowała o kolejnym przesunięciu daty certyfikacji.

W tej chwili na ziemi stoi już 400 nowych maszyn, które nie zostały doręczone klientom, co powoduje potężne koszty u Boeinga. Firma uznała, że wstrzymanie produkcji jest najmniejszym złem w obecnej sytuacji.

Decyzja Boeinga, może rzeczywiście korzystna dla samego producenta , jest fatalna dla jego dostawców, którzy mieli precyzyjnie zaplanowany harmonogram pracy tak, by każdy komponent znalazł się na taśmie fabryki w Renton pod Seattle w odpowiednim czasie, często nawet o wyznaczonej godzinie. I o ile sam Boeing może jeszcze przesunąć pracowników do budowania innych maszyn, o tyle kooperanci nie mają już tak dogodnej sytuacji, bo są uzależnieni od tych dostaw. Ich problemy zaczęły się zresztą już tego lata, kiedy pojawiły się poważne problemy z odbiorem komponentów.

Boeing początkowo starał się wziąć na siebie koszty opóźnień i nie przenosić ich na kooperantów. Kiedy zmniejszył produkcję, nie ograniczał odbioru części. Teraz jednak gdy produkcja Maxów powoduje straty w wysokość 4,4 mld dolarów kwartalnie, jedyną metodą powstrzymania ich gwałtownego wzrostu, jest właśnie wstrzymanie produkcji. Zdaniem analityków rynku lotniczego taka taktyka spowoduje zmniejszenie tych strat o połowę. Na 11 mld dolarów wyceniają oni wysokość odszkodowania, jakie Boeing będzie musiał zapłacić liniom lotniczym, które zmuszone były uziemić Maxy.