W poniedziałek cztery firmy Norwegiana, w których byli zatrudnieni pracownicy, zbankrutowały. — Zrobiliśmy wszystko, aby uniknąć takiej sytuacji. Zmniejszyliśmy koszty, wystąpiliśmy o pomoc publiczną w Norwegii, Danii i Szwecji oraz w Wielkiej Brytanii. Mam pęknięte serce, widząc, że nasze firmy bankrutują. Jest mi bardzo przykro, bo pracowaliśmy 24 godziny na dobę, aby przeprowadzić firmę przez ten kryzys — mówi prezes Norwegiana Jacob Schram.

CZYTAJ TEŻ: Wizz Air trzyma gotówkę, a tnie zarobki i zatrudnienie

Okazało się, że 30 milionów dolarów od norweskiego rządu nie wystarczyło na utrzymanie miejsc pracy. A w Danii i Szwecji nie ma takich funduszy, bankructwo firm zatrudniających 1571 pilotów i 3134 pracowników pokładu było więc jedynym wyjściem. Wśród nich jest również część załóg z baz w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Finlandii i w Stanach Zjednoczonych. W tej sytuacji Norwegianowi pozostają jedynie pracownicy zatrudnieni we Francji, Norwegii i Włoszech. Nie mają oni jednak co liczyć na kwietniowe wynagrodzenia. Z kolei Brytyjczycy jeszcze wierzą, że może uda im się skorzystać z pomocy rządu i dostaną przynajmniej 80 procent dotychczasowych zarobków.

Już na początku kryzysu Norwegian, trzeci co do wielkości przewoźnik niskokosztowy w Europie o Ryanairze i easyJecie, znalazł się w znacznie trudniejszej sytuacji, niż jego europejska konkurencja. Kłopoty finansowe zaczęły się jeszcze w 2018 roku, kiedy Norwegowie przeinwestowali i zamknęli rok finansowy wynikiem 426 mln dolarów na minusie. Potem przyszły kłopoty z silnikami Trent 1000, które napędzają dreamlinery – Norwegian latał nimi za Atlantyk i część floty trzeba było uziemić. Do tego doszły kłopoty z boeingami 737 Max – Norwegowie mieli 18 takich maszyn i opierali na nich plany dalszego rozwoju.

W marcu, kiedy zaczął się kryzys wywołany pandemią Norwegian czasowo zwolnił 90 procent załogi. Wtedy zarząd zwrócił się do rządu w Oslo o pomoc publiczną w wysokości 300 mln dolarów. Otrzymał obietnicę kredytu pomostowego, ale nie może go w pełni wykorzystać, ponieważ wypłata jest uwarunkowana zgromadzeniem przez niego samego części gotówki. Norwegian zebrał tylko jedną dziesiątą niezbędnej kwoty i taką część kredytu mógł wykorzystać.