Należące do miliardera Richarda Bransona linie lotnicze Virgin Atlantic są w poważnych kłopotach z powodu pandemii. W liście otwartym biznesmen zwrócił się o pomoc do rządów Wielkiej Brytanii i Australii, która pozwoliłaby zapobiec upadłości linii. Potrzebuje 500 mln funtów. Branson nie prosi jednak o pieniądze od brytyjskiego rządu w formie dotacji – chce pożyczki.

CZYTAJ TEŻ: Air Mauritius niewypłacalny

Problemy przeżywają też Virgin Australia. Należący do Virgin Group przewoźnik zgłosił we wtorek prośbę o zarząd w rodzaju syndyka. Oznacza to, że jest już bankrutem, mimo podjęcia ostrych środków zaradczych. Branson w liście otwartym do pracowników żalił się, że rząd Australii nie pomógł firmie, ale zapewnił, że jest ze swoim zespołem „zdeterminowany, by Virgin Australia wróciło jak najszybciej”.

Richard Branson: Nie siedzę na gotówce. Fot. Bloomberg

Bransonowi udało się przekonać pracowników do, jak twierdzi, obniżenia wynagrodzeń. W liście otwartym do pracowników wszystkich firm działających pod szyldem Virgin zadeklarował włączenie swojej prywatnej wyspy do aktywów, które mają posłużyć do gromadzenia pieniędzy na ratowanie firm.

„Podobnie, jak w wypadku innych aktywów Virgin, nasz zespół postara się uzyskać dzięki wyspie jak najwięcej pieniędzy, aby ocalić jak najwięcej miejsc pracy w całej grupie” – napisał.

Mowa tu o leżącej w archipelagu Brytyjskich Wysp Dziewiczych wyspie Necker. Wyspa ma powierzchnię 74 akrów (niecałe 0,3 kilometra kwadratowego) i znajdują się na niej zabudowania mogące pomieścić 30 gości.

Przy okazji deklaracji oddania w zastaw (lub sprzedania) wyspy, Branson podkreślił, że „nie siedzi na gotówce”, a wartość jego majątku zależna jest od wartości Virgin Group. Wszystkie firmy należące do grupy zatrudniają ponad 70 tysięcy ludzi w 35 państwach. W większości działają one w branżach najmocniej dotkniętych kryzysem – lotnictwie i szeroko pojętej turystyce.