Na razie tylko słychać ogólnikowe deklaracje, nie ukierunkowane na poszczególne branże, a w tle dochodzą głosy świadczące o chaosie i braku zrozumienia sytuacji. Czy to prawda, że ludzie powracający z wymarzonych podróży zmuszani są do ponownego zapłacenia za bilety powrotne w ramach akcji „#LOTdoDomu”, o której z taką dumą mówił Pan Premier? Jeśli tak jest, to nie rozumiem, dlaczego rząd, który podjął poniekąd słuszną decyzję o zamknięciu granic, nie zabezpieczył interesów własnych obywateli, tak jak to zrobiły inne kraje.
Tak więc, czy branża, która i tak miała wiele problemów i pracowała na niskiej marży, dostanie realne wsparcie? Patrząc na to co się dzieje i słuchając komunikatów rządu, który stara się bardziej ratować swój wizerunek, niż wdrażać realne i skuteczne rozwiązania, mam coraz większe obawy. Przede wszystkim, nie buduje się konkretnego i uszytego na miarę planu ratowania branży turystycznej. Wygląda na to, że jak zwykle, zrzuca się cały ciężar problemu na barki przedsiębiorców, dając im iluzoryczne ulgi, za które i tak będą musieli zapłacić, bo po wyborach pewnie to jakoś będzie. Mówi się o wakacjach kredytowych, mieszając kwestie kredytów konsumenckich z tymi firmowymi, co daje wrażenie pozornych działań. Poza tym rząd wykorzystuje chwilowe działanie sektora bankowego, przypisując sobie aktywność w udzielaniu pomocy. Ale przecież wiadomo, że banki, nawet jak teraz pomogą, to za chwilę będą chciały to sobie odbić z zyskiem. Tylko, że touroperatorzy, biura podróży, hotele, linie lotnicze i inne firmy z sektora turystyki nie będą miały, po okresie dramatycznej zapaści, z czego tego pokryć. Jak na razie na realne i wymierne wsparcie rządu nie mogą raczej liczyć.
Sama widzę wiele sposobów na ratowanie turystyki, które warto byłoby przedyskutować i skonfrontować z możliwościami budżetowymi. Wiem, że są rozwiązania, które nawet dla przesadnie oszczędnego Ministerstwa Finansów, byłyby do zaakceptowania. Wymagałoby to jednak realnego zaangażowania finansów publicznych i umiejętnego dialogu z przedstawicielami branży, a tego tak bardzo unika obecna władza.
Sytuacja jest dramatyczna, ale nie beznadziejna. Jeszcze można wiele zrobić, ale rząd musi szybko zmienić podejście i dostosować je do prawdziwych potrzeb sektora turystycznego. Apeluję więc do Pana Premiera, aby nie bagatelizował tego problemu i nie opierał się wyłącznie na istniejącej strukturze administracyjnej zajmującej się turystyką w ramach rządu, gdyż nie była ona efektywna nawet w normalnych warunkach. Apeluję, żeby Pan Premier podjął realne działania, które zapewnią przetrwanie tego sektora gospodarki, gdyż inaczej pozbawi on obywateli naszego kraju prawa do realizacji marzeń i możliwości oderwania się chociaż na chwilę od stresu życia powszedniego. A bez możliwości spokojnego i taniego podróżowania po powrocie do normalności, który niebawem musi nastać, wszystkie osiągnięcia przedsiębiorców zostaną zaprzepaszczone. A do tego nie można najzwyczajniej dopuścić.
Dorota Dulińska, ekspert branży turystycznej, była podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki.