Reklama

Ekspert radzi: Biura podróży nie mogą lekceważyć protestów przeciwko turystom

Branża turystyczna nie może ignorować protestów mieszkańców popularnych kierunków turystycznych - twierdzi brytyjski ekspert. Jego zdaniem lokalne rządy będą musiały w końcu na nie zareagować.

Publikacja: 15.05.2024 01:23

Wenecja próbuje walczyć z nadmiernym ruchem turystów, wprowadzając opłaty za wstęp do miasta

Wenecja próbuje walczyć z nadmiernym ruchem turystów, wprowadzając opłaty za wstęp do miasta

Foto: Filip Frydrykiewicz

W ostatnich tygodniach w popularnych miejscach turystycznych doszło do protestów mieszkańców zmęczonych nadmiernym ruchem turystów.

Szczególnie głośnym echem odbiły się demonstracje na Teneryfie. Według organizatorów na ulice w Santa Cruz wyszło 50 tysięcy demonstrantów, według policji - 20 tysięcy. Protestujący żądali ograniczenia liczby przyjezdnych, zmniejszenia inwestycji hotelowych

i uregulowania zasad najmu krótkoterminowego. “Turystyka podnosi mój czynsz” i “mój horror, twój raj” - napisali na transparentach.

Ludzie mają dosyć turystów

Organizatorzy protestów podkreślali też, że w zeszłym roku na Wyspy Kanaryjskie, które mają 2,2 miliona stałych mieszkańców, przyjechało aż 14 milionów gości. Chociaż w turystyce zatrudnionych jest 40 procent z tych pierwszych, Wyspy Kanaryjskie są

drugą najbiedniejszą prowincją w Hiszpanii, a jedna trzecia mieszkańców żyje w ubóstwie.

Reklama
Reklama

W mediach sporo mówiło się także o Wenecji, której mieszkańcy protestowali przeciwko wprowadzeniu opłat dla turystów jednodniowych. Bilety kosztują 5 euro i na razie obowiązują w wybrane dni.

Ekspert: Nadmiar turystów, to nie lokalny problem

Brytyjczyk Andy Cooper, konsultant branży turystycznej i były szef Federacji Touroperatorów, twierdzi, że przedsiębiorcy turystyczni nie mogą tych zdarzeń ignorować. Wskazuje, że wiele kierunków turystycznych nie ma strategii z prawdziwego zdarzenia, większość bazuje na przekonaniu, że należy jedynie walczyć o zwiększenie liczby odwiedzających turystów.

- To ważne, żeby przedstawiciele segmentu turystyki wyjazdowej nie ignorowali tego zagrożenia, uważając go za lokalny problem. Wcześniej czy później rządy poczują się zobowiązane do działania, a to może mieć przełożenie na branżę turystyczną - twierdzi.

Jego zdaniem konieczne będzie wprowadzenie szeregu działań wskazanych przez lokalnych interesariuszy, które zmniejszą oddziaływanie turystyki na lokalne społeczności. Trzeba przy tym jednak pamiętać, dlaczego dany kierunek odniósł sukces i tego nie zaprzepaścić.

W ostatnich tygodniach w popularnych miejscach turystycznych doszło do protestów mieszkańców zmęczonych nadmiernym ruchem turystów.

Szczególnie głośnym echem odbiły się demonstracje na Teneryfie. Według organizatorów na ulice w Santa Cruz wyszło 50 tysięcy demonstrantów, według policji - 20 tysięcy. Protestujący żądali ograniczenia liczby przyjezdnych, zmniejszenia inwestycji hotelowych

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Nowe Trendy
„Cyfrowe ucho” śledzi ruch na plaży na popularnej hiszpańskiej wyspie
Nowe Trendy
Raport: Wydatki ludzi na podróże wzrosną trzykrotnie. Dużo się zmieni w ich potrzebach
Nowe Trendy
Wrocław doceniony przez holenderski magazyn kulinarny. „Jedzenie jest niesamowicie dobre”
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Nowe Trendy
Coraz więcej turystów w Czechach. Polacy w pierwszej trójce
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama