Nieporozumieniem są wysuwane czasem oskarżenia typu „a po co promujecie Małopolskę w Dubaju czy w Europie Zachodniej” i argumenty, że zamiast na promocję turystyki lepiej wydać na kawałek chodnika w mieście. Ktoś, kto tak mówi, nie zdaje sobie sprawy, że z dochodów z turystyki uzyskanych między innymi dzięki naszej promocji, można tego chodnika wybudować dużo więcej. Inwestowanie w turystykę bardzo się opłaca.
Jakie ułatwienia pomogłyby
więc rozwinąć turystykę?
Warto wiedzieć, że Małopolska rywalizuje w Europie z podobnymi jej regionami o silnej marce w Europie. Dlatego do rozwoju potrzebujemy jasnej polityki wizowej wobec obywateli zamożnych państw spoza Europy. Żeby nie traktować mieszkańca Kataru, jednego z najbogatszych państw świata, tak samo jak sympatycznych skądinąd, mieszkańców Filipin czy Nepalu. Ułatwienia dla tych pierwszych odblokowałoby przypływ bogatych turystów.
Chcemy skorzystać na zmianach klimatycznych, a one powodują, że w takich regionach świata, jak Zatoka Perska, latem upały są nie do wytrzymania. Mieszkańcy krajów arabskich chcą odpocząć od szalonych warunków termicznych. Podobnie obywatele krajów południowej Europy nie chcą spędzać czasu wyłącznie w klimatyzowanych pomieszczeniach. W Małopolsce mogą cieszyć się przyrodą, powietrzem, ruchem.
Drugi warunek – promocja Polski. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego administracja państwowa oszczędza na tym. Polska wydaje kilka razy mniej na promocję niż na przykład mniejsze Czechy, Słowenia czy Chorwacja, chociaż mamy warunki nie gorsze — wysokie góry, morze, piękne miasta!
Promując Polskę, buduje się jej markę. To są świetnie zainwestowane pieniądze. Nie tylko przekłada się to na większą liczbę turystów, ale przyciąga biznes, a nawet ma wpływ na wzrost znaczenia politycznego kraju.
Ciągle przez to gramy – co już wspomniałem – w niższej lidze niż ta, na którą nas stać. Jako anegdotę powiem, że będąc niedawno na ogromnych targach turystycznych Fitur w Madrycie usłyszałem, że Hiszpanie wracają z Polski zmartwieni. Dlaczego? Dlatego, że sądzili, że jadą do kraju o wiele biedniejszego, a na miejscu przekonali się, że wiele rozwiązań jest u nas lepszych – są świetne drogi, hotele, wygodne lotniska – i rośnie im na rynku turystycznym konkurencja.
Podobnie Czesi i Słowacy odkryli w zeszłym roku, że Polska ma nowoczesne drogi, którymi mogą szybko się dostać nad Bałtyk, a do tego smaczne jedzenie, znakomite regionalne piwa i niedrogie usługi.
Musimy spowodować, żeby więcej ludzi się o tym dowiedziało. Niestety, ciągle na zachodzie pokutuje stereotyp Polski, jako kraju biednego, zacofanego obyczajowo i szarego. Musimy to odkręcić, a do tego potrzebne są potężne kampanie promocyjne.
Na pewno potrzebny jest też rozwój Polskich Linii Lotniczych LOT, przewoźnika, który zapewni połączenia z różnymi regionami świata i przywiezie do nas turystów. Najlepiej, aby te połączenia były realizowane bezpośrednio do Krakowa, natomiast połączenia z Warszawą są dla nas równie wielką szansą. W końcu turyści z Warszawy mogą sprawnie i szybko dotrzeć do Krakowa koleją lub będącą na ukończeniu drogą ekspresową S7.
CV
Grzegorz Biedroń – prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej, samorządowiec od 1992 r. Pełnił m.in. funkcję burmistrza Limanowej, radnego rady miejskiej w Limanowej, a nieprzerwanie od roku 2006 jest radnym Sejmiku Województwa Małopolskiego, w którym czwartą kadencję przewodniczy Komisji Rozwoju Regionu, Promocji i Współpracy z Zagranicą. Wieloletni dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Słopnicach, a w latach 2016–2018 prezes Uzdrowiska Krynica-Żegiestów. Od 1981 r. ma uprawnienia przewodnika beskidzkiego, pilot wycieczek, miłośnik gór – zwłaszcza Beskidów i Tatr.
Sfinansowano ze środków Województwa Małopolskiego
Materiał powstał we współpracy z Małopolską Organizacją Turystyczną