Hiszpańska firma technologiczna Mabrian przeanalizowała, jak zmieniła się turystyka przyjazdowa do Hiszpanii. Okazuje się, że w tym roku udział imprez zorganizowanych spadł w znaczący sposób wobec 2019 roku. Najmniej, bo o 2 procent, zmniejszył się w wypadku Gran Canarii (z 20 do 18 procent), na drugim miejscu znalazła się Malaga (spadek o 4 procent, z 8 do 4 procent), na trzecim Majorka i Ibiza (minus 5 procent, odpowiednio z 20 do 15 i z 18 do 13 procent), czwarta wypadła Fuerteventura (minus 8 procent, z 38 do 30 procent), a piąta Teneryfa (minus 12 procent, z 23 do 10 procent).
CZYTAJ TEŻ: Wakacje po niemiecku – Hiszpania, Turcja, Grecja
– Niezależnie od tego, na który region turystyczny Hiszpanii spojrzymy, widzimy, że touroperatorzy z Wielkiej Brytanii i Niemcy stracili w porównaniu z 2019 rokiem udziały w rynku – wyjaśnia dyrektor sprzedaży i marketingu w Mabrianie Carlos Cendra.
Jak dodaje, choć w ujęciu procentowym zmiany mogą wydawać się niewielkie, to w liczbach bezwzględnych są ogromne. W wypadku Malagi organizatorzy stracili połowę udziałów w rynku, a w odniesieniu do Majorki zanotowana zmiana na minus oznacza, że sprzedaż spadła o 20 procent. – Nikt nie może zignorować takiego uderzenia – dodaje Cendra.
Trend nie jest nowy, biura podróży tracą na znaczeniu w turystyce przyjazdowej do Hiszpanii już od 20 lat. Związane jest to z wejściem na rynek tanich linii lotniczych i większej gotowości klientów do samodzielnego organizowania sobie wyjazdów.