W projekcie nowych przepisów wzmocniona ostała niezależność zarządcy infrastruktury kolejowej (jest nim np. spółka PKP Polskie Linie Kolejowe). Ograniczono więc możliwość wywierania wpływu na zarządcę infrastruktury przez przewoźników kolejowych lub podmioty sprawujące nad nimi kontrolę. Wprowadzono także zakaz łączenia niektórych funkcji lub zajmowania stanowisk jednocześnie u zarządcy infrastruktury i przewoźnika.

Dla zwiększenia przejrzystości rozliczeń finansowych zakazano udzielania sobie wzajemnie pożyczek między zarządcą a przewoźnikiem. Poprawiono także efektywność udostępniania infrastruktury kolejowej – ma temu służyć m.in. możliwość negocjowania opłat za dostęp do torów. Ustawa wzmacnia także uprawnienia prezesa Urzędu Transportu Kolejowego.

CZYTAJ TEŻ: Utrzymanie monopolu PKP szkodzi pasażerom

Konkurowanie w przewozach powinien ułatwić wchodzący w życie w połowie 2020 r. unijny IV Pakiet Kolejowy, który ma zliberalizować międzynarodowy rynek. Ale zanim zacznie obowiązywać, obecny monopolistyczny system może zakonserwować nowa umowa w sprawie rządowego dofinansowania PKP Intercity, które ma otrzymać 19,5 mld złotych na najbliższe 10 lat. Jak stwierdził Nick Brooks, sekretarz generalny AllRail, organizacji zrzeszającej prywatnych przewoźników kolejowych z Europy, ta dotacja ma zapobiec wejściu do Polski konkurencji.

Do konkurowania z PKP Intercity na razie przymierzają się dwaj czescy prywatni przewoźnicy: Leo Express i RegioJet. Chcą uruchomić połączenia do Warszawy. Na razie jednak zagraniczna konkurencja na polskich torach jest bardzo skromna. Od grudnia Leo Express kursuje z Pragi do Wrocławia, co prawda z dużym powodzeniem, ale są to połączenia weekendowe. Podobnie jest z połączeniem Praga-Kraków. W dodatku ten drugi pociąg jest mocno spowalniany przez niekończącą się modernizację linii między Katowicami a Krakowem.

ZOBACZ: Kolei brakuje miliardów na odnowienie taboru