Popularny wśród zagranicznych turystów kompleks Resorts World, w skład którego wchodzą m.in. cztery hotele i kasyno, położony jest w odległości 1,5 km od międzynarodowego lotniska w Manili.
Zwłoki ofiar znaleziono dopiero kilka godzin po ataku, do którego doszło w piątek rano czasu lokalnego (czwartek wieczorem w Polsce). - W naszej ocenie wszystkie ofiary udusiły się dymem z wywołanego przez sprawcę pożaru - mówi szef manilskiej policji Oscar Albayalde.
MSZ Korei Południowej podaje, że w ataku zginął jeden obywatel tego kraju, który doznał ataku serca już po ewakuacji z zaatakowanego kompleksu, a trzej inni odnieśli lekkie obrażenia podczas panicznej ucieczki i po nawdychaniu się dymu z pożaru.
Około północy z czwartku na piątek czasu lokalnego uzbrojony w broń szybkostrzelną mężczyzna, według władz najpewniej działający w pojedynkę, zaczął strzelać wokół siebie, trafiając w ekrany i telewizory oraz nie celując do ludzi, a następnie podpalił kilka stołów do gry. Następnie uciekł do swojego pokoju, gdzie według policji odebrał sobie życie.
Władze wykluczyły możliwość, by piątkowy atak był zamachem terrorystycznym; zaprzeczono tym samym wcześniejszemu oświadczeniu wydanemu przez dżihadystyczną organizację Państwo Islamskie. - To nie był akt terroru - podkreślił szef filipińskiej policji Ronald dela Rosa.