Jak ustalił dziennik "Publico", rząd w Lizbonie nie jest zadowolony z pomysłu zmiany nazwy Lotniska Madery na Lotnisko Madery im. Cristiana Ronalda. Gazeta ustaliła, że socjalistyczny gabinet Antonia Costy za pośrednictwem Ministerstwa Planowania i Infrastruktury zażądał już wyjaśnień w tej sprawie od spółki ANA, operatora portu lotniczego w Funchal.
Sceptyczny wobec zmiany nazwy lotniska w Funchal, głównego miasta Madery, ma być również prezydent Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa. Według tygodnika "Expresso" próbował on odwieść piłkarza od zamiaru udzielenia zgody na nazwanie lotniska jego imieniem.
"Ludzie z bliskiego otoczenia prezydenta rozmawiali z agentami Ronaldo, próbując przestrzec ich, że decyzja ta niesie ryzyko dla praw do wykorzystywania wizerunku piłkarza przez firmę obsługującą lotnisko" - ujawnił lizboński tygodnik.
W poniedziałek negatywnie o zaplanowanej na środę uroczystości zmiany nazwy portu lotniczego wypowiedział się portugalski dyplomata Francisco Seixas da Costa, według którego lotnisko w Funchal powinno nosić nazwę długoletniego premiera autonomicznego rządu Madery Alberto Joao Jardima. Dyplomata, który w przeszłości był sekretarzem stanu w rządzie Antonio Guterresa, obecnego sekretarza generalnego ONZ, stwierdził, że nazwisko piłkarza lepiej pasuje do stadionu. Pomysł zmiany nazwy lotniska uznał za "niesprawiedliwy i śmieszny".
Z opinią tą polemizuje lizboński ekonomista Miguel Monteiro, podkreślając, że właśnie portugalska dyplomacja jest jednym z największych beneficjentów nazwiska piłkarza. "Ronaldo był i jest nieformalnym ambasadorem naszego kraju na całym świecie i pośrednio pomógł naszej dyplomacji promować Portugalię. Kwestia nadania lotnisku jego imienia nie tylko wiąże się z lepszą promocją Madery, ale przede wszystkim jest w pełni zasłużonym aktem uczczenia za życia człowieka, który już dziś jest jednym z najsłynniejszych Portugalczyków w historii" - mówi Monteiro.