Francuzi kilkakrotnie powtórzyli, że Alitalia nie ma co liczyć na ich pieniądze, jeśli nie będzie miała rozsądnego planu restrukturyzacji.
Włoski rząd stwierdził, że w tej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak poszukać innego zagranicznego partnera strategicznego dla swojego przewoźnika, chociaż — jak przyznał włoski minister transportu Maurizio Lupi - nadal najkorzystniejsze byłoby przejęcie pakietu większościowego przez Francuzów. Przy tym włoski minister uważa, że Air France ma pełne prawo domagać się porządków w Alitalii, ale jeśli odmówi udziału w podniesieniu kapitału, to włoski przewoźnik ma prawo szukać partnera gdzie indziej. — Chcemy znaleźć partnera i znajdziemy go, i to takiego, który będzie naprawdę silny — mówił. Nie wymienił potencjalnych kandydatów, a ludzie z jego otoczenia nieoficjalnie przyznali, że na razie kandydatów nie ma.
Air France-KLM mają 25-procentowy pakiet akcji włoskiego przewoźnika. I z zadowoleniem przyjęli decyzję pozostałych udziałowców o podwyższeniu kapitału Alitalii o 300 mln euro, ale stwierdzili, że nie dorzucą ani grosza, jeśli nie zostanie zrestrukturyzowany dług włoskiego przewoźnika, który w tej chwili wynosi miliard euro i nie będzie radykalnego planu naprawczego. W ostatni czwartek okazało się, że Francuzi odpisali na straty wycenione na 119 mln euro ich pakiet akcji, który bez udziału w podwyższeniu kapitału zmniejszy się z 25 do 11 procent. Zdaniem zarządu Air France Alitalia jest dzisiaj warta praktycznie „zero".
Sytuacja stała się patowa, bo włoskie banki ani myślą o darowaniu długów Alitalii, a władze nie chcą zgodzić się na ograniczenie jej siatki połączeń, która miałaby drastycznie zmniejszyć się na trasach średniego zasięgu, praktycznie ograniczyłaby się do dowozów do dwóch centrów przesiadkowych — w Paryżu i w Amsterdamie. Taki plan jest nie do zaakceptowania także i z tego powodu, że oznaczałby drastyczne cięcia zatrudnienia.
Air France postawił wszystko na jedną kartę. Wprawdzie zależy mu bardzo na dostępie do zyskownych połączeń z północnych Włoch i mediolańskiego lotniska Malpensa, skąd generowana jest duża liczba pasażerów biznesowych, ale z drugiej strony wie doskonale, że jakiekolwiek dofinansowanie Włochów spotkałaby się z burzliwą reakcją ich własnych związków zawodowych i tak już protestujących przeciwko wprowadzanym oszczędnościom. Przy tym francuski przewoźnik sam musiał odłożyć przynajmniej o rok ambitny plan zmniejszenia zadłużenia. Prezes Air France Alexandre de Juniac nie ukrywa jednocześnie, że jest oburzony metodami, jakimi Włosi starają się uchronić swoją linię przed bankructwem. Straty Alitalii rosną z każdym dniem. Zwiększa się również zadłużenie przewoźnika.