Trwające od lat zabiegi Katalończyków o niepodległość nasiliły się w kryzysie, który dotknął cały kraj. Organizatorem manifestacji było powstałe w marcu Zgromadzenie Narodowe Katalonii, które za cel stawia sobie doprowadzenie do niepodległości prowincji. - Dla mnie to nie jest kolejna manifestacja, to protest który rozpoczyna nową epokę. Na czele kraju stanęli jego mieszkańcy i to oni wyznaczają drogę - mówi Luis Llach, autor pieśni L'Estaca, znanej w Polsce jako „Mury" Jacka Kaczmarskiego.
Manifestację poparły różne grupy polityczne. Niektórzy liderzy ugrupowań politycznych zapowiedzieli udział w manifestacji, wśród nich przedstawiciele partii Convergencia i Unio (CiU), ugrupowania umiarkowanej centroprawicy, które stanowi większość w koalicji rządzącej regionem. Swoją obecność potwierdził również prezes klubu FC Barcelona Sandro Rosell.
Popularny prezydent Barcelony Artur Mas ogłosił, że nie będzie uczestniczył w manifestacji, ale jest "całym sercem" z jej uczestnikami, co pokazuje, jak bardzo również w kręgach władzy rozwinęła się idea niepodległości Katalonii w ciągu niespełna kilku lat.
W poniedziałek premier Hiszpanii Mariano Rajoy wygłosił przemówienie, w którym podkreślił, że Katalonia nigdy nie była tak blisko realizacji swoich celów "narodowych". Lipcowy sondaż opinii społecznej dla dziennika "La Vanguardia" pokazuje, że gdyby teraz przeprowadzono referendum w sprawie oddzielenia Katalonii od Hiszpanii, za niepodległością regionu opowiedziałaby się ponad połowa głosujących Katalończyków, podczas gdy tylko jedna piąta głosowałaby przeciw.
Coraz więcej Katalończyków protestuje przeciwko nieodwracalnym szkodom, jakie Hiszpania wyrządza ich ekonomii i społeczeństwu. Według krajowych danych Katalonia wytwarza 20 proc. hiszpańskiego PKB. Tymczasem Katalończycy uważają, że dostają z powrotem nieproporcjonalnie mniej z podatków ściąganych przez rząd w Madrycie a dzięki ich pracowitości i gospodarności utrzymuje się inne, zacofane regiony kraju.