Naszym zdaniem postanowienie z Waszyngtonu to krok w dobrym kierunku. W naszym oświadczeniu nie ukrywamy zadowolenia, że 17 liczących się na świecie przewoźników, w tym największe linie amerykańskie, azjatyckie i rosyjskie, zdecydowało się wesprzeć rozwiązanie zaproponowane w 2010 roku przez lotniczą agendę ONZ – ICAO, które zakłada rozwój bez zwiększania emisji spalin od roku 2020. Cieszy nas również, że Senat USA zatwierdził ustawę zabraniającą amerykańskim przewoźnikom uczestniczenia w programie stworzonym przez Unię Europejską. To oznacza, że teraz wszyscy muszą wrócić do stołu negocjacyjnego właśnie pod wodzą ICAO.
Transport lotniczy to globalna branża, więc i wszystkie rozwiązania muszą być globalne. I nikt nie protestuje przeciwko wykorzystaniu w tym przypadku rozwiązań narzuconych przez rynek. Ze swojej strony chcielibyśmy, aby Komisja Europejska bardziej energicznie niż dotychczas zaangażowała się w prace ICAO, zamiast – jak robiła to dotychczas – upierania się przy swoich wyłącznie pomysłach.
Jakiego rodzaju reakcji oczekuje IATA teraz od Komisji Europejskiej?
Oczywiste jest, że wydarzenia w USA z ostatnich dni nikogo nie zaskoczyły. Nie wygląda jednak na to, nad czym ubolewamy, aby KE zamierzała złagodzić swoje stanowisko. A im dłużej to trwa, tym bardziej prawdopodobna jest wojna handlowa, której wszyscy chcą uniknąć. W tym wszystkim nie chodzi nawet o ceny biletów, ale o podatek, jaki UE chce nałożyć na zagraniczny transport lotniczy.
Nie ma pan wrażenia, że transport lotniczy jest traktowany jak dojna krowa dla unijnych budżetów?
Niestety, rzeczywiście tak jest, że niektóre rządy uciekają się do krótkowzrocznej polityki i uważają, że transport lotniczy jest studnią bez dna, z której można czerpać środki, a potem się okazuje, że na opodatkowaniu lotnictwa traci gospodarka jako całość. Nasze badania wskazują, że utracone możliwości gospodarki są znacznie większe niż krótkotrwałe zwiększenie wpływów, na co nastawiają się rządy. Dzieje się to w sytuacji, kiedy każdy kraj potrzebuje wzrostu, w tym więcej miejsc pracy. To dlatego właśnie IATA nieustannie naciska na obniżenie podatków z otoczenia transportu lotniczego. I nie chodzi nam wyłącznie o lepsze wyniki finansowe linii lotniczych, ale o ożywienie w gospodarce.