Erik Friemuth, dyrektor marketingu w TUI Group, powiedział w czasie konferencji zorganizowanej przez amerykański portal Skift, że TUI szuka możliwości pozyskania turystów spoza Europy. Ekspansja touroperatora ma obejmować Amerykę Południową i Azję, a najbardziej obiecującym rynkiem są, zdaniem Friemutha, Chiny.

Opisuje, że Państwo Środka jest dobrym miejscem, by pozyskać klientów z segmentu "mid-premium", a sukcesy na tym rynku odnosi już Club Med.

– Mamy ofertę spełniającą wymagania klientów z grup, które tam dostrzegamy – mówi dyrektor marketingu i dodaje, że pewne szanse na rozwój sieci sprzedaży istnieją także w Stanach Zjednoczonych, choć Amerykanie wyjazdy za pośrednictwem touroperatorów rezerwują dużo rzadziej niż Europejczycy. – Lubią jeździć po własnym kraju, albo wyjechać do Kanady czy Meksyku – twierdzi Friemuth. – Spróbujemy w USA, ale nie oczekiwałbym, że będziemy tam mieli wielkie nakłady – dodaje.

Według Friemutha nawet w czasach internetu firmy typu TUI potrzebują w niektórych krajach stacjonarnych punktów sprzedaży. Choć w Danii, Finlandii, Norwegii czy Szwecji touroperator od dawna nie ma swoich biur, to w Wielkiej Brytanii połowę ofert rezerwowanych jest dzięki osobistym spotkaniom klientów z agentami turystycznymi. W Niemczech odsetek ten jest jeszcze wyższy i wynosi 70 procent. Zdaniem Friemutha touroperator musi odpowiedzieć sobie teraz na pytanie, jak lepiej realizować potrzeby klientów, którzy nie są zadowoleni z zakupów dokonywanych on-line, ale dostrzegają też wady stacjonarnej sieci sprzedaży.