Oba warszawskie porty obsłużyły w 2016 roku 48 procent ruchu pasażerskiego w Polsce. Lotnisko Chopina z wynikiem 12,84 mln pasażerów (wzrost o 14,5 procent wobec roku 2015) według rankingu Airports Council International Europe jest na czwartym miejscu najszybciej rosnących wśród portów wśród lotnisk odprawiających 10–20 mln pasażerów rocznie.
Z wyliczeń Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) wynika, że ruch lotniczy w Europie będzie rósł w tempie 5 procent rocznie. – Powinniśmy zrobić wszystko, by Polska miała w tym swój udział, bo mamy wszystkie niezbędne atrybuty, żeby zbudować hub lotniczy w regionie – uważa Rafał Milczarski, prezes LOT-u. Dla Polski ten wzrost szacowany jest na 8–9 procent rocznie.
Wiadomo jednak, że natychmiast koniczne są kolejne inwestycje w Warszawie. Żeby lotnisko mogło normalnie funkcjonować niezbędna jest rozbudowa pirsu północnego. Tam mają się znaleźć dodatkowe wejścia do samolotów szerokokadłubowych, takich jak dreamlinery, boeingi 777, airbusy 330. Jesienią 2016 roku wspominano o możliwości zbudowania na Lotnisku Chopina kolejnego, trzeciego pasa startowego. Teraz o tym się nie wspomina. Taka inwestycja w przypadku Lotniska Chopina musiałaby kosztować ok. 100 mln złotych, czyli około połowy zysku PPL za zeszły rok.
W piątek w wypowiedzi radiowej prezes PiS Jarosław Kaczyński wrócił do pomysłu budowy koło Warszawy Centralnego Portu Lotniczego.
– Odpowiednia lokalizacja, maksimum 40 km od centrum stolicy, oraz integracja z koleją i drogami sprawią, że nowy port byłby dostępny w 20–25 minut od centrum Warszawy. Zaś przeniesienie operacji lotniczych poza tereny gęsto zabudowane rozwiąże problem negatywnego wpływu hałasu związanego z lataniem – przekonuje Rafał Milczarski. W tej chwili samoloty mogą z Okęcia startować i lądować jedynie między godz. 6 a 23.