Do tej pory turyści przylatujący na Majorkę, by dojechać do kurortów, musieli korzystać z autokarów touroperatorów, taksówek lub wynająć samochód. Ale, jak mówi minister transportu Balearów Marc Pons, cytowany przez "Mallorca Zeitung", czasy się zmieniły i coraz więcej gości przyjeżdża na wyspę samodzielnie. Połączenie lotniska z wyspą było do tej pory słabym punktem Majorki, uważa Pons.
Co prawda projekt miał wejść w życie dopiero w początkach przyszłego roku, kiedy na nowo zostaną uregulowane kwestie koncesji dla przewozów po wyspie, ale ponieważ połączenia okazały się lukratywne, firmy transportowe zadeklarowały wcześniejsze przejęcie nowych połączeń w swoich regionach. Mowa przede wszystkim o kurortach turystycznych położonych na wschodnim wybrzeżu, do którego najtrudniej było dotrzeć. Autobusy będą kursować w odstępie od godziny do półtorej do miejscowości Cala d´Or i Porto Petro (południowo-wschodnie wybrzeże), do Can Picafort, Playa de Muro i Port d´Alcúdia na północno-wschodnim wybrzeżu, a także do Magaluf i Santa Ponça na południowo-zachodnim wybrzeżu.
Ponieważ połączenia okazały się lukratywne, firmy transportowe zadeklarowały chęć zorganizowania połączeń w swoich regionach. Mowa przede wszystkim o kurortach turystycznych położonych na wschodnim wybrzeżu, do którego najtrudniej było dotrzeć. Autobusy będą kursować w odstępie od godziny do półtorej do miejscowości Cala d´Or i Porto Petro (południowo-wschodnie wybrzeże), do Can Picafort, Playa de Muro i Port d´Alcúdia na północno-wschodnim wybrzeżu, a także do Magaluf i Santa Ponça na południowo-zachodnim wybrzeżu.
Autobusy mają odjeżdżać sprzed głównego terminala lotniska na Majorce, każdy z nich ma zabierać do 60 osób wraz z bagażami.
Przeciwko nowym planom protestują taksówkarze, którzy twierdzą, że ministerstwo kładzie w ten sposób na szalę dwa tysiące miejsc pracy. Organizacja taksówkarska zapowiada protesty i strajki, które mogą odbyć się w najbliższych tygodniach.