Setki piwnic i ulic zostały zalane. Od czterech dni archipelag nawiedzają krótkie, ale bardzo intensywne deszcze. W ciągu godziny spada nawet 30 litrów wody na metr kwadratowy.

Ponieważ wyspy są skaliste, woda nie ma gdzie wsiąkać i spływając z gór zamienia szosy w wartkie potoki. Wiele z nich jest nieprzejezdnych.

W naniesionym mule i gałęziach uwięzły dziesiątki samochodów, a nawet autobusy. Na ulicach Gran Canarii, największej z wysp, najbardziej poszkodowanej wskutek ulewnych opadów, poziom wody sięgnął półtora metra.

Odwołano koncerty i mecze. W akcji ratunkowej bierze tam udział 800 osób. Administracja Wysp Kanaryjskich zwróciła się też o pomoc do wojska. Jeszcze dziś na archipelag ma dotrzeć dwustu żołnierzy. Zdaniem synoptyków, problemy z aurą potrwają do poniedziałku,