Na Lesbos, gdzie mieszka na stałe 85 tysięcy ludzi, jest teraz około 20 tysięcy imigrantów. Do pierwszych starć doszło w porcie w Mytilene, kiedy niezarejestrowani jeszcze Afgańczycy wtargnęli na prom do Aten. Rozwiesili nawet afgańską flagę. Konflikt przeniósł się do miejsca, gdzie odbywał się spis imigrantów. Rannych zostało kilku uchodźców i funkcjonariuszy straży przybrzeżnej. Wiele kobiet i dzieci przewieziono do szpitala z problemami oddechowymi.
Afgańczycy domagają się traktowania ich na równi z syryjskimi uchodźcami i natychmiastowego zabrania z wyspy. Na Lesbos jest zarejestrowanych 10 tysięcy ludzi, głównie Syryjczyków, którzy jako pierwsi są przewożeni do Pireusu. Pozostali imigranci muszą czekać na swoją kolej.
Na wyspie panuje napięta atmosfera. Rano dwóch nastolatków rzuciło koktajle Mołotowa w parku, gdzie rozbiły namioty syryjskie rodziny. Burmistrz Lesbos grozi, że jeśli natychmiast nie dojdzie do ewakuacji wszystkich imigrantów, nie otworzy punktów wyborczych podczas wyborów parlamentarnych 20 września.
Na Lesbos od początku roku przybyło ponad 100 tysięcy imigrantów.