Żeglarze przypłynęli jachtami, które zacumowali przy brzegach kanału. Jak mówią, wybudowano przy kanale wrota sztormowe, ale inwestycja jest niedokończona i zamiast ułatwiać życie żeglarzom, bardzo je utrudnia.
- Teraz, abym mógł wypłynąć na morze, muszę przetransportować jacht do Kołobrzegu i wynająć 4 dźwigi. To koszt 2400 złotych - tłumaczy jeden z żeglarzy.
Protestujący podkreślają, że śluza na kanale miała powstać do jesieni. Jednak prace nad nią nawet się nie rozpoczęły. Kapitan jachtowy Jan Skrzypczak wskazuje, że to znacznie obniża atrakcyjność turystyczną gminy Mielno.
- Zostaliśmy odcięci od morza przez przedziwną konstrukcję, która nawet rybom nie pozwala przepłynąć do jeziora - tłumaczy Skrzypczak.
O tym, że niedokończona inwestycja na Kanale Jamneńskim stanowi zagrożenie katastrofą ekologiczną, mówią także wędkarze, którzy protestowali razem z żeglarzami. Ryby, które wracały z jeziora na do morza na zimowe żerowisko, teraz nie mogą tego robić i zdychają - tłumaczą. Janusz Nyk z Unieścia podkreśla, że jeśli nic się nie zmieni, życie w Jamnie zniknie.