– Jesteśmy w momencie, w którym musimy bardzo mocno doinwestować kontrolę ruchu lotniczego. To jest ten element siatki transportu publicznego, na który musi być położony nacisk. Niestety, zarówno Unia Europejska, jak i polskie władze zafundowały nam szereg przepisów, które zbyt mocno regulują ten rynek i które powodują, że nie możemy rozwijać się w takim tempie, w jakim powinniśmy – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Janusz Janiszewski, prezes Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego.
Janiszewski przypomina, że ruch lotniczy w Polsce w ciągu ostatnich lat rósł bardzo dynamicznie. Jak wynika z danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego, w 2003 r. na polskich lotniskach odprawiono ok. 7,1 mln pasażerów, a w 2013 r. już ponad trzykrotnie więcej – prawie 25 milionów. Wzrosła również liczba startów i lądowań – z 178 tys. w 2003 r. do ponad 294 tys. w ubiegłym roku.
Samoloty lądujące w Polsce i odlatujące z kraju to tylko część całego ruchu. Kontrolerzy ruchu lotniczego Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej w ubiegłym roku obsługiwali 683 tysiecy operacji lotniczych, z czego prawie 400 tysięcy to rejsy tranzytowe, gdy samoloty przelatują jedynie nad naszym krajem.
By utrzymać sprawną kontrolę tego ruchu, niezbędne są inwestycje. – Mamy sieć autostrad podniebnych, które musimy rozwijać i wykorzystywać – wyjaśnia Janiszewski. – Musimy inwestować przede wszystkim w kadry, radary, urządzenia radiowo-nawigacyjne. Nasze państwo musi także wprowadzić prawo, które umożliwi nam rozwój na tle Europy.
Dodaje, że w ostatnich latach poczyniono duże inwestycje na lotniskach, między innymi w związku z Euro 2012, ale mniej środków przeznaczono na kontrolę ruchu lotniczego. Potrzebni są przede wszystkim nowi pracownicy, bo brak kadr jest problemem tych służb w całej Europie. Wyszkolenie kontrolera trwa nawet trzy lata, a do tego zawód ten ma specyficzne wymagania.