Andrzej Rogowski, właściciel firmy baloniarskiej z Gdyni, od ponad 20 lat wykonuje loty balonem nad Trójmiastem i Kaszubami. – Zakochałem się w balonach 26 lat temu, gdy zobaczyłem je podczas Mistrzostw Europy w Lesznie, a cztery lata później miałem już koncesję na „wykonywanie transportu lotniczego z wykorzystaniem balonów". Wcześniej zdobyłem licencję pilota balonów – opowiada.
Był pierwszym w Polsce, który taką koncesję dostał. Najczęściej lata nad Bawarią i Szwajcarią Kaszubską. – To piękne miejsca, z uroczyskami i jeziorami. Dla tych widoków ludzie chcą nad nimi latać. Jezioro Przywidzkie wygląda jak Amazonka. Pobliskie zalesione pagórki odbijają się w lustrze wody, tworząc takie wrażenie. Te loty są naprawdę romantyczne – opowiada.
Przyznaje, że klienci nie chcą latać nad samym Trójmiastem. – Nie chcą oglądać blokowisk – tłumaczy Rogowski.
Przeciętny lot balonem trwa około godziny. Pokonuje się w tym czasie 20 – 30 kilometrów. Balon leci z prędkością od 10 do nawet 40 km na godzinę. – Po takim locie wielu pasażerów mówi, że na górze zapomniało o bolączkach dnia codziennego, że czują się zrelaksowani – opowiada. I żartuje, że jego klienci chcą lecieć dla przyjemności, a nie za karę. Godzinny lot balonem dla dwóch osób kosztuje ok. 1,5 tys. złotych.
Inna firma od lat specjalizuje się w lotach widokowych śmigłowcem. Latem jej maszyny stacjonują m.in. w Mikołajkach, a zimą w Zakopanem. – Latem wykonujemy kursy na czterech trasach liczących od 15 do 80 km po całych Mazurach – mówi jeden z pilotów Łukasz Pawlak. Dodaje, że to klienci decydują, które jeziora chcą zobaczyć. Za najkrótszy lot trzy osoby zapłacą łącznie 600 złotych. Przy tym najdłuższym – 1,6 tys. złotych.
Mimo wysokich cen chętnych na loty nie brakuje. – Pewnie turystom brakuje innych ciekawych propozycji. A chcą przeżyć coś nowego, ekscytującego. Z góry wszystko wygląda pięknie. Nawet własna okolica. Perspektywa kilkuset metrów nadaje bowiem magii – uważa Łukasz Pawlak.