Musi być dojście do wody

Gmina musi zapewnić swobodne dojście do jeziora tylko, gdy mieszkańcy i turyści w ogóle nie mają dostępu do brzegu

Publikacja: 16.10.2012 18:21

Musi być dojście do wody

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Nad wieloma jeziorami coraz bardziej jest ograniczony dostęp do wody. I nie chodzi o to, że właściciele prywatnych nieruchomości grodzą swoje działki do samego brzegu (co też często ma miejsce), ale o to, że gminy same sprzedają tereny przyległe do wody. Nierzadko są to jedne z ostatnich przesmyków między prywatnymi nieruchomościami, gdzie można spędzać czas, piknikować, łowić ryby czy spuścić kajak na wodę, by popływać.

Nie ma przeszkód

Prawo nie stoi na przeszkodzie takim praktykom samorządów. Przekonali się o tym mieszkańcy Plusek nad jeziorem Pluszne. Gmina Stawiguda sprzedała działkę z dostępem do wody, z której bardzo często korzystali mieszkańcy i turyści.

- Na długości dwóch kilometrów było to jedno z trzech dojść nad wodę. Jednak ta nieruchomość była ostatnią, która miała walor prawdziwej plaży warmińskiej, bez blaszanych płotów czy sztucznych ścieżek – mówi Agnieszka Sychowicz-Burska, która od dziecka spędzała czas nad wodą na tej nieruchomości. Dodaje, że z powodu wyprzedawania działek nad wodą we wsi jest mniej bocianów niż kilka lat temu, gdyż tracą tereny, na których żerowały.

Okazuje się, że gmina ma prawo sprzedać taką działkę, a mieszkańcom nie pozostaje nic innego jak protestować i namawiać do zmiany decyzji.

- Zasady zbywania nieruchomości stanowiących własność jednostek samorządu terytorialnego (w tym gmin) określają przepisy ustawy o gospodarce nieruchomościami. Ustawa ta nie nakazuje jednak gminom prowadzenia takiej gospodarki nieruchomościami, aby jej własnością pozostawała przynajmniej jedna nieruchomość umożliwiająca dostęp do zbiorników wodnych – mówi Agnieszka Pietrzak, adwokat prowadząca własną praktykę.

Swobodny dostęp

Zgodnie z przepisami Ustawy prawo wodne każdy powinien mieć zapewniony dostęp do wód publicznych np. w celach rekreacyjnych. Dlatego, gdyby w ogóle nie istniało żadne dojście do jeziora, to gmina miałaby obowiązek jego zapewnienia. Agnieszka Pietrzak wskazuje, że zastosowanie miałby w takim przypadku art. 28 ust. 2 ustawy Prawo wodne . - Zgodnie z tym przepisem, właściciel nieruchomości przyległej do wód objętych powszechnym korzystaniem jest obowiązany zapewnić dostęp do wody w sposób umożliwiający to korzystanie. Taki dostęp powinien być zapewniony także dla odpowiednich służb, na potrzeby wykonywania robót związanych z utrzymywaniem wód oraz dla ustawiania znaków żeglugowych lub hydrologiczno-meteorologicznych urządzeń pomiarowych.

- Części nieruchomości umożliwiające dostęp do wody wyznacza wójt, burmistrz lub prezydent miasta – mówi Agnieszka Pietrzak. Dodaje, że właścicielowi działki, na której zostanie ustanowiony dostęp do wody, przysługuje odszkodowanie z budżetu gminy.

Gdyby gmina sprzedała nawet ostatnią działkę z dostępem do wody, ale dojście do brzegu byłoby kilka kilometrów dalej, to takiego dostępu gmina nie musi zapewniać. W takiej sytuacji dojście do brzegu, gdzie jest np. pomost, z którego do tej pory mieszkańcy łowili ryby czy cumowali tam łódki może i tak być możliwe.

Zgoda sąsiada w umowie

Magdalena Krawczyk, prawnik w kancelarii KKPW Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór Adwokaci wskazuje, że na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego można podpisać z właścicielem nieruchomości umowę, która obejmie np. tzw. przechód, czyli możliwość przejścia przez jego działkę. Dodaje przy tym, że przechód nie obejmuje np. przejazdu autem z łódką na przyczepie.

Jeżeli zatem chcemy wodować łódkę i musimy przejechać przez cudzą nieruchomość, to taki zakres korzystania z niej musi być zawarty w umowie.

Gmina powinna jednak zapewnić na swoim obszarze dojście do wody choćby istniała możliwość przeprowadzenia akcji ratunkowych.

Dostęp do wód publicznych

Możliwość spędzania czasu nad wodą powinien mieć każdy. Dlatego musi być zapewnione dojście do brzegu i możliwość przejścia nim. W wielu miejscach jednak nie ma przynajmniej półtorametrowego pasa, dającego takie przejście i możliwość dopłynięcia łódką.

Może to się zmienić za sprawą orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który w jednej ze spraw (sygn. akt II OSK 621/12) wskazał, że każdy może się domagać od miejscowych władz zapewnienia w drodze decyzji administracyjnej dostępu do brzegów wód publicznych. NSA zajmował się skargą na wyrok WSA w Bydgoszczy, który w jednej ze spraw wskazał, że wnioskować o wyznaczenie dostępu do wody przez miejscowe władze może właściciel, posiadacz czy użytkownik wieczysty nieruchomości. NSA uchylił wyrok WSA w Bydgoszczy i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania.

Nad wieloma jeziorami coraz bardziej jest ograniczony dostęp do wody. I nie chodzi o to, że właściciele prywatnych nieruchomości grodzą swoje działki do samego brzegu (co też często ma miejsce), ale o to, że gminy same sprzedają tereny przyległe do wody. Nierzadko są to jedne z ostatnich przesmyków między prywatnymi nieruchomościami, gdzie można spędzać czas, piknikować, łowić ryby czy spuścić kajak na wodę, by popływać.

Pozostało 90% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek