Przeciętny turysta nie zastanawia się, ile wody idzie na zaspokojenie jego podstawowych potrzeb. Wiedzą to natomiast hotelarze z Ko Samui, którzy wyliczyli, że każda osoba korzysta z toalety średnio pięć razy dziennie, zużywając przy tym 30 litrów wody za każdym razem. Do tego kąpie się częściej niż w domu, bo na zewnątrz jest gorąco i duszno, a to oznacza też częstsze pranie - ubrań, strojów kąpielowych i ręczników. Poza tym lubi pływać w basenie – żeby go napełnić, trzeba wlać do niego 60 tysięcy litrów wody. No i jeszcze lód do drinków, to też wymaga dostępu do wody pitnej.
Na Ko Samui dostępnych jest 30 tysięcy pokojów, które są wyprzedane przez prawie osiem miesięcy w roku, pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel” w swoim elektronicznym wydaniu. Rocznie na tamtejsze lotnisko przylatuje 1,3 miliona osób, drugie tyle przypływa promami. To sprawia, że przez cały rok na wyspie turystów jest 35 razy więcej niż miejscowych.
Czytaj więcej
Wraz z postępem globalnego ocieplenia będzie rosła umieralność związana z wysokimi temperaturami, przy czym najbardziej zagrożone są uboższe regiony południa Europy - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Komisji Europejskiej.
Źródła wysychają, wodociągi są przestarzałe
I choć wszyscy starają się zapewnić gościom serwis na najwyższym poziomie, od kilku lat staje się to coraz trudniejsze. Powód? Coraz mniejsze zasoby wody. Skutki są już widoczne. Restauracje nie zawsze są w stanie się otworzyć, a na hotelowych bungalowach można znaleźć informacje z prośbą o oszczędne kąpanie się, bo w ostatnim sezonie bardzo mało padało, a źródła wody wysychają.
- W ciągu ostatnich 30 lat ciągle uprawialiśmy marketing i zachęcaliśmy do przyjazdu na Ko Samui. Ale infrastruktura na wyspie przestała to wytrzymywać – mówi Ratchaporn Poolsawadee, prezes organizacji turystycznej z Ko Samui. Systemy pomp i wodociągi są przestarzałe i przeciążone, a inwestycje w nowe technologie raczej skromne.