Jak relacjonuje Piotr Sućko, właściciel autokarowego biura podróży Funclub i jeden z organizatorów akcji, autokary wyjechały w Warszawie, Katowicach, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu, Lublinie i Rzeszowie. Dzień wcześniej podobna akcja odbyła się w Krakowie.
CZYTAJ TEŻ: Przewoźnicy autokarowi będą protestować na ulicach miast
Samochody jeździły ułożonymi w pętle trasami, liczącymi po trzy, cztery kilometry. Nie blokowały zwykłego ruchu, ale mocno go spowolniły. Każdy autokar mierzy bowiem od 12 do 15 metrów długości, jeśli było ich w kolumnie po kilkadziesiąt, a w niektórych miastach nawet 100, zajmowały wiele miejsca.
– Chcieliśmy się przypomnieć, zaznaczyć swoją obecność. Przez mieszkańców przyjęci byliśmy spokojnie, a nawet z sympatią – opowiada Sućko.
Jak podkreśla, właściciele firm autokarowych muszą utrzymać kierowców i flotę jeszcze kilka miesięcy bez zarabiania. Są pod ścianą, ponieważ po trzech miesiącach skończyła się podstawowa pomoc rządu z tarcz antykryzysowych, a nadal nie mają zleceń. Ruch turystyczny na razie się bowiem nie odrodził.