- Aktualnej sytuacji w branży lotniczej nie nazwałbym kryzysem. To są perturbacje na kilku lotniskach związane z bardzo szybkim zdjęciem ograniczeń covidowych i gwałtownym powrotem ruchu. To oczywiście cieszy, to jest pozytywna rzecz, ale to nagłe wyjście z dwuletniego uśpienia powoduje, że tutaj nie tyle linie lotnicze, co raczej lotniska mają duży kłopot z natychmiastowym dostosowaniem niezbędnej infrastruktury do tego ruchu, który skoczył rok do roku o 350 procent - mówi agencji Newseria Biznes Sebastian Mikosz, wiceprezes Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Lotniczych (IATA).
Według ostatnich danych IATA międzynarodowy ruch lotniczy wzrósł w maju br. o 325,8 procent, licząc rok do roku. W Europie dynamika była jeszcze większa - ruch europejskich przewoźników wzrósł w maju o 412,3 procent. Aby go obsłużyć, linie lotnicze musiały odpowiednio zwiększyć swoją przepustowość. Dlatego w maju w Europie odnotowano wzrost przepustowości o 221,3 procent w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej, kiedy w wielu krajach obowiązywały jeszcze restrykcje wjazdowe. Statystyki za czerwiec i lipiec mogą się okazać jeszcze lepsze ze względu na sezon podróży wakacyjnych. Tak dynamiczne odbicie spowodowało jednak problemy na europejskich lotniskach i kłopoty przewoźników.
- Nikt nie jest zadowolony z tego, że pasażerowie czekają po trzy, cztery godziny w kolejkach, że rejsy są opóźnione albo anulowane - mówi ekspert. - Trzeba jednak przywrócić pewną skalę. W tej chwili mamy duże problemy na trzech lotniskach europejskich, a takich komercyjnych lotnisk jest około 350. W Europie dziennie wykonywanych jest około 48 tysięcy rejsów, a zakłócenia dotyczą w tej chwili około 2-3 tysięcy.
Czytaj więcej
Ze względów bezpieczeństwa szefowie lotniska Heathrow w Londynie zdecydowali, że utrzymają ograniczenia dziennej liczby obsługiwanych pasażerów do 29 października.
Problemy branży lotniczej wynikają głównie z tego, że w pandemii wielu jej pracowników zostało zwolnionych albo zdecydowało się szukać zatrudnienia w innych sektorach. Teraz, kiedy obostrzenia zostały zniesione, a ożywienie w podróżach lotniczych okazało się szybsze od prognoz, linie lotnicze, lotniska i firmy odpowiadające za obsługę naziemną mają duże problemy z uzupełnianiem braków kadrowych. Ponieważ nie były gotowe na nagły skok liczby pasażerów, nie są w stanie zagwarantować im sprawnej obsługi. W efekcie media od tygodni donoszą o chaosie, kolejkach, turystach koczujących na lotniskach i odwołanych lotach.