Dopiero co w Niemczech strajkowali pracownicy kolei, a już do protestu przystępują przedstawiciele kolejnego rodzaju transportu. Tym razem chodzi o służby kontroli bezpieczeństwa na lotniskach. Dla pasażerów oznacza to opóźnienia i odwołanie rejsów, co przełożyć się może na paraliż ruchu lotniczego. Do strajku pracowników firm prywatnych świadczących te usługi na 11 lotniskach w kraju wezwał związek zawodowy Verdi.
Strajki obejmą największe lotniska, poza jednym
Strajki mają odbyć się w Hamburgu, Bremie, Hanowerze, Berlinie, Kolonii, Düsseldorfie, Lipsku, Dreźnie, Erfurcie, Frankfurcie nad Menem i w Stuttgarcie. Wyjątkiem będą Monachium i mniejsze porty.
Około 25 tysięcy pracowników, którzy odpowiadają na lotniskach za kontrolę pasażerów, bagażu i personelu, działa na zlecenie policji. Jeśli nie przystąpią do pracy, nie będzie możliwy dostęp do stref chronionych. Na razie nie wiadomo, na ile anulacji lotów może się to przełożyć. We wtorek prowadzone były jeszcze rozmowy w tej sprawie.
Czytaj więcej
Nawet jeśli pasażer wiedział z wyprzedzeniem, że jego lot będzie opóźniony i w związku z tym nie pojawił się na lotnisku, by się na niego odprawić, odszkodowanie mu nie przysługuje, zdecydował Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Związek Branży Lotniczej BDL od dawna narzeka na wysokie koszty prowadzenia działalności w kraju, skrytykował też działania związku zawodowego. - Paraliżowanie ruchu lotniczego w Niemczech przez strajk ostrzegawczy pracowników ochrony bezpieczeństwa jest nieuzasadnione – mówi prezes BDL Matthias von Randow. – Powinno się wykorzystać wszystkie sposoby, by znaleźć rozwiązanie przy stole negocjacyjnym lub w drodze arbitrażu – dodaje.