Po pandemii liczba podróży zagranicznych mocno wzrasta, a coraz więcej kierunków znów narzeka na nadmierną liczbę turystów, pisze portal France24.com. Popularności dodają między innymi produkcje filmowe - dzięki serialowi „Lupin” na słynnej plaży Etretat nad kanałem La Manche w szczycie sezonu dziennie spotkać można do 10 tysięcy turystów. Tymczasem samo miasteczko liczy 1,2 tysiąca mieszkańców.
- Ten napływ kończy się zadeptywaniem i erozją klifów - twierdzi Shai Mallet, współprzewodniczący stowarzyszenia mieszkańców Etretat Tomorrow. Jednocześnie przychody z tego tytułu są niewielkie, bo goście zostają tylko kilka godzin. Czasem kupią lody, ale nie zawsze odwiedzają restauracje lub hotele.
Problemy ma również Paryż, który zmaga się z brakiem mieszkań na wynajem, częściowo dlatego, że wielu właścicieli woli je udostępniać na krótko turystom. Stolica szacuje, że w tym roku odwiedzi ją 37 milionów gości - przed pandemią było ich 38,5 miliona.
Urzędnicy tworzą też limity dziennych wizyt na bretońskiej wyspie Brehat. W szczycie sezonu odwiedzać ją będzie mogło maksymalnie 4,7 tysiąca osób.
Z inicjatywą wyszedł też park narodowy Calanques w pobliżu Marsylii, który przez następne pięć lat będzie utrzymywał system bezpłatnej rezerwacji wizyt w słynnych zatoczkach Sugiton. Narzędzie zostało po raz pierwszy wdrożone w czasie pandemii. W miejscu, do którego można dotrzeć po godzinnej wędrówce, w lipcu i sierpniu może przebywać zaledwie 400 osób dziennie, wcześniej było ich 2,5 tysiąca.