Jak zrodziła się idea bonu turystycznego?

W środowisku branży turystycznej o idei bonu mówiło się już od dawna. Zastanawiano się, czy nie implementować do polskich warunków bonu, jaki funkcjonuje we Francji.

Bon, oprócz tego, że dałby impuls wzrastającej gałęzi gospodarki – pamiętajmy, że na początku lat 2000, po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, szukano nowych form aktywności zawodowej dla osób, które będą musiały zrezygnować z pracy na wsi, w małych niewydajnych gospodarstwach – mógłby zarazem znakomicie popularyzować w społeczeństwie ideę poznawania własnego kraju, jego przyrody, zabytków, tradycji. Wytworzyć nawyk podróżowania i obcowania z rodzimymi krajobrazami. Mimo wielu ówczesnych rozważań, nikt nie doprowadził sprawy do końca.

CZYTAJ TEŻ: Z bonem turystycznym po zdrowie

Trzeba było aż pandemii?

Paradoksalnie pandemia stała się katalizatorem, który doprowadził do odkurzenia dawnych pomysłów.

Branża turystyczna bardzo ucierpiała w wyniku kryzysu wywołanego koronawirusem, w rządzie zastanawiano się więc, jak jej pomóc. W ówczesnym Ministerstwie Rozwoju, w którym w tym czasie kierowałem departamentem turystyki, stworzyliśmy wiele rozwiązań, szukając rozwiązania najlepszego i łatwego do szybkiego wdrożenia.

Olbrzymi wkład w utworzenie tego narzędzia miał prezydent Andrzej Duda, który przedstawił Sejmowi projekt ustawy o Polskim Bonie Turystycznym.

Ostatecznie zdecydowano się na wersję, w której bon będzie przypisany do dzieci. Zdecydowały między innymi takie argumenty, jak ten, że nie wszystkich rodziców stać na zapewnienie dzieciom wypoczynku, a zarazem, że bon będzie miał walor edukacyjny – pozwoli dzieciom zobaczyć kawałek własnego kraju.

Ważne było też to, że gotowa była baza programu 500+, dodanie do niej dodatkowego świadczenia w postaci bonu, wydawało się stosunkowo proste. A pamiętajmy, że jeśli bon miał spełnić także rolę koła ratunkowego rzuconego branży turystycznej – setkom tysięcy przedsiębiorców i pracowników hoteli, pensjonatów, gospodarstw agroturystycznych, campingów, biur podróży, agencji turystycznych, firm autokarowych i atrakcji turystycznych – trzeba było działać szybko.

Z tych wszystkich powodów, które pan przywołał pieniądze z bonu są „znaczone”.

Tak, nie można ich wydać na inny cel. Tylko na turystykę, na wypoczynek dzieci. Zarazem warunkiem jest, że musi to być wypoczynek zorganizowany przez legalnie działającego przedsiębiorcę.

Dodatkowo w tym roku rozszerzyliśmy zakres działania bonu i dodaliśmy do ustawy możliwość opłacania bonem wyjazdów jednodniowych, bez noclegu. W ten sposób bonem można opłacić wycieczkę szkolną, tak zwaną zieloną szkołę czy półkolonie.

Tempo rzeczywiście było duże, jak na tak skomplikowany mechanizm, w który państwo zainwestowało prawie 4 miliardy złotych. Ustaw o Polskim Bonie Turystycznym weszła w życie 1 sierpnia.

W szczycie sezonu letniego. Niestety, ten szczyt szybko się skończył, a po nim przyszła druga fala COVID-u, co ponownie spowodowało zahamowanie wszelkiej mobilności ludzi. Ferie zimowe też były okrojone. To wszystko spowodowało, że ludzie nie interesowali się bonem, a ci którzy go już pobrali nie mieli często okazji z niego skorzystać. Mam nadzieję, że najbliższe wakacje i następujące po nich miesiące, będą już w pełni dawały taką możliwość.

Jako były zawodnik i działacz sportowy przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz. Poznałem nawet najmniejsze miejscowości, zachęcając do zakładania klubów spotu muaythaj. Dzięki temu wiem, że Polska ciągle jest nieodkryta turystycznie, że ma mnóstwo pięknych zakątków.

A jako prezes Polskiej Organizacji Turystycznej?

Jako prezes POT promuję całą Polskę. Nasz najnowszy pomysł to zorganizowanie akcji „Turystyczna szkoła” – będziemy docierać z opowieścią o polskich walorach turystycznych do szkół. Nie będą to jednak pogadanki w starym stylu i pokazywanie zdjęć, ale interaktywne zajęcia, wciągające dzieci i młodzież. Takie dziecko zachęcone tym, co zobaczyło wróci do domu i będzie wiercić rodzicom dziurę w brzuchu, żeby je zabrali lub wysłali na wycieczkę. W ten sposób zaszczepimy bakcyla podróżowania w młodym pokoleniu.

Bon turystyczny miał mieć, jak pan wspomniał, dwóch beneficjentów. Z jednej strony dzieci, z drugiej – branżę turystyczną, do której pieniądze mają trafić.

Niestety, z powodu lockdownów mniejszych i większych branża turystyczna nie odczuła jeszcze przypływu gotówki. Z puli prawie 4 miliardów złotych, na jaką szacujemy wszystkie bony, do organizatorów turystyki popłynęło dopiero niewiele ponad 300 milionów złotych.

Wielu przedsiębiorców bardzo liczy na te pieniądze. Firmy reklamują się jako, te które przyjmują rozliczenia w bonach. Niektóre stworzyły wręcz nowe produkty, specjalnie pod kątem potrzeb rodzin, dzieci i młodzieży.

Pole do działania jest ogromne, bo na wydanie czeka jeszcze ogromna suma. A pamiętajmy, że bon w wysokości 500 złotych nie zawsze pokryje cały koszt wyjazdu. Rodzice dopłacą pozostałą część, a dzieci kupią na wyciecze pamiątki, branża zyska więc dużo więcej.

Wspomniał pan o możliwości opłacania nawet wycieczek jednodniowych.

Polska Organizacja Turystyczna zabiega w Ministerstwie Edukacji, żeby, kiedy już dzieci pójdą do szkół a sytuacja z COVID-em się ustabilizuje, do dyrektorów szkół poszedł sygnał, że wycieczki szkolne są nie tylko bezpieczne, ale i pożądane. Jak wskazują specjaliści wielomiesięczne ograniczenie ruchu odbiło się bowiem na zdrowiu dzieci. Myślę, że bon będzie również motorem służącym uruchomieniu ich aktywności, a co za tym idzie powrotu do zdrowia.

Chodzi o to, żeby dyrektorzy nie obawiali się zezwalać na ich organizowanie. Przy pomyślnych wiatrach na branżę turystyczną spadnie więc lawina zamówień. Jeśli nie przed wakacjami, to na pewno już po wakacjach.

Obecne bony będą aktywne do końca marca przyszłego roku. Co potem? Czy bon turystyczny ma przyszłość?

Mam nadzieję, że rząd zdecyduje się podtrzymać to świadczenie. Na pewno jednak budżet państwa nie udźwignie takiego wydatku co roku, ani nawet co dwa lata.

Już na pierwszym etapie zastanawialiśmy się, jak bon mógłby funkcjonować w przyszłości. Mogą to być na przykład fundusze socjalne zakładów pracy. A w małych firmach, w których takiego funduszu nie ma, trzeba by zachęcić właściciela do udziału, na przykład przez odliczenie sumy przeznaczonej na bon od podatku? O tym wszystkim trzeba będzie jeszcze rozmawiać.

Być może trzeba będzie też wrócić do koncepcji, by bon służył do stymulowania ruchu turystycznego po sezonie. Inny postulat wracający w kontekście bonu to objęcie nim seniorów. Ale o tym wszystkim na razie za wcześnie spekulować.

Na razie na sercu leży nam wykorzystanie obecnych bonów, tak żeby dobry przykład zachęcał do podtrzymania tego narzędzia w przyszłych latach. Dlatego zachęcam wszystkich uprawnionych do aktywowania swoich bonów i śmiałego dysponowania nimi już od wiosny.

Rafał Szlachta kieruje Polską Organizacją Turystyczną od październiku 2020 roku. Wcześniej, od stycznia 2020 roku, kierował departamentem turystyki w Ministerstwie Rozwoju (potem także Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii). Szlachta jest wielokrotnym mistrzem Polski i wicemistrzem Europy w sporcie walki muaythai. Prowadzi jako prezes Polski Związek Muaythai i jest wiceprezesem Światowej Federacji Muaythai IFMA z siedzibą w Tajlandii.

Materiał pochodzi z dodatku do „Rzeczpospolitej” „Bon turystyczny na każdą porę roku” (28.05.2021 r.) i powstał we współpracy z Polską Organizacją Turystyczną.

""

turystyka.rp.pl