Przejrzystość ofert nie na rękę liniom lotniczym

– Linie lotnicze nie chcą, żeby ich oferty dały się łatwo porównywać – mówił sekretarz generalny ECTAA w czasie wystąpienia przed Komisją Transportu i Turystyki w Parlamencie Europejskim

Publikacja: 11.09.2018 08:06

Przejrzystość ofert nie na rękę liniom lotniczym

Foto: materiały prasowe

W lipcu w Parlamencie Europejskim odbyło się wystąpienie przedstawicieli IATA (International Air Transport Association) i Stowarzyszenia Europejskich Agentów Turystycznych i Touroperatorów ECTAA (European Travel Agents’ and Tour Operators’ Association) przed Komisją Transportu i Turystyki. Tematem była dyskryminowanie linii lotniczych w kanałach dystrybucji – donoszą brytyjskie media branżowe.

Oliver Hours, dyrektor w IATA odpowiedzialny za prace nad standardem prezentacji danych NDC (New Distribution Capability) i jego wdrożenie, potwierdza, że problem z dystrybucją biletów lotniczych wynika ze zbyt małej liczby rozwiązań technologicznych. O klientów zabiega kilkuset przewoźników, ich oferta dostępna jest u dziesiątków tysięcy agentów, tymczasem w Unii Europejskiej działają tylko trzy systemy CRS (Common Reporting Standard, w branży lotniczej chodzi o globalne systemy dystrybucji – Global Distribution System – GDS), za pośrednictwem których przewoźnicy prezentują swoje taryfy. Największy udział w rynkowym torcie przypada Amadeusowi (65 procent), na drugim miejscu znajduje się Travelport (20 procent), na trzecim Sabre (15 procent). Analiza z podziałem na poszczególne kraje pokazuje, że czasem jeden GDS rządzi danym rynkiem nawet w 80 procentach.

Większość agentów wybiera jeden system sprzedaży i podpisuje wieloletnie umowy na korzystanie z niego, Carlson Wagonlit Travel zeznał w czasie sprawy sądowej między Sabrem a American Airlines, że dostaje od GDS-ów setki milionów dolarów w ramach programów motywacyjnych. – W kontekście całej branży mówimy o miliardach – dodaje Oliver Hours. Na rynku CRS-ów nie ma praktycznie konkurencji, co widoczne jest w kontraktach z liniami, które muszą za każdy przelot i za każdego pasażera zapłacić między 3 a 10 euro. – Na przykład linia sprzedająca przeloty na wycieczkę po Europie z jednym połączeniem może zapłacić nawet 40 euro opłaty dystrybucyjnej, podczas gdy cały koszt biletu nie dochodzi do 100 euro – podkreśla dyrektor z IATA. Co więcej, kontrakty z GDS-ami zakładają, że przewoźnicy wprowadzają te same ceny do wszystkich kanałów dystrybucji, co oznacza, że nie mogą oferować niższych cen w wybranych z nich, na przykład na swoich stronach internetowych czy w centrach telefonicznej obsługi klienta. To powoduje, że linie nie tworzą tanich ofert, na czym tracą konsumenci.

Dziś przedsiębiorstwa lotnicze chcą zmienić sposób oferowania przelotów i odwracają się od rozwiązań technologicznych, z których korzystają od ponad 30 lat, sięgając po nowe narzędzia. Przykładem jest NDC, dzięki któremu klienci mogą w przejrzystszy sposób kupować różne produkty i usługi.

Zarówno GDS-y jak i agenci na całym świecie wspierają ten standard, te pierwsze będą go oferować już w przyszłym roku. To nie wpływa jednak na ich praktyki handlowe. Jeśli przewoźnik chce oferować swój produkt na wiele sposobów, GDS-y podwajają opłaty za korzystanie z nich. – Linie nie mają innego wyjścia jak przerzucić ten dodatkowy koszt na pośredników, którzy mogą go nałożyć na pasażera – tłumaczy Hours.

Dyrektor z IATA pyta, czy klienci będą woleli niższe ceny, ale upubliczniane przez różne kanały, czy wszystkie udostępnione wszędzie, ale, za które będą musieli więcej zapłacić? Jednym z celów, jaki przyświecał stworzeniu NDC, było udostępnienie produktu większej liczbie pośredników i zwiększenie konkurencji w zakresie jego dostarczania klientom końcowym.

Michel de Blust, sekretarz generalny ECTAA, podkreśla że ECTAA reprezentuje 70 tysięcy agentów stacjonarnych i internetowych, którzy w zeszłym roku sprzedali usługi turystyczne za ponad 210 miliardów euro. Dla nich GDS-y są narzędziem, dzięki któremu mogą porównać oferty w neutralny sposób, dla linii lotniczych to wspaniały kanał dystrybucji, dający im dostęp do 70 tysięcy agentów i milionów podróżnych za przystępną cenę. Obecnie sytuacja nieco się skomplikowała, a rozłożenie taryf na czynniki pierwsze przez linie spowodowało, że oddzielnie trzeba zapłacić za bilet, za bagaż i za miejsce w samolocie. – Marketingowcy linii lotniczych nazywają to „poprawą doświadczeń konsumenta”. My postrzegamy to jako dżunglę taryf, podatków i opłat – mówi de Blust.

Sekretarz generalny ECTAA krytykuje też nowe rozwiązania IATA. – NDC to standard nakierowany na zbieranie danych klientów jeszcze przed wyświetleniem taryfy lotniczej. Co byście pomyśleli państwo, gdybyście przed wejściem do supermarketu musieli pokazać kartę lojalnościową, żeby móc zobaczyć tylko te ceny, które sklep chce wam pokazać? Tak jest z NDC. Stwarza problemy z przejrzystością cen i możliwością ich porównania – dodaje.

De Blust pochwala certyfikację GDS-ów przez IATA w zakresie NDC, ale podkreśla, że z wdrożeniem tego standardu wiążą się cztery wyzwania. Pierwsze to zapewnienie pełnego dostępu do taryf, od czego próbują uciec przewoźnicy. Druga kwestia to zachowanie przejrzystości cen i możliwości porównania taryf przez klienta końcowego. Po trzecie należy dać pasażerowi możliwość wyboru kanału dystrybucji, on sam powinien zadecydować, czy kupi przelot w linii lotniczej czy u pośrednika. Po czwarte, i najważniejsze, trzeba chronić klienta przed dyskryminacją z uwagi na kraj pochodzenia.

W lipcu w Parlamencie Europejskim odbyło się wystąpienie przedstawicieli IATA (International Air Transport Association) i Stowarzyszenia Europejskich Agentów Turystycznych i Touroperatorów ECTAA (European Travel Agents’ and Tour Operators’ Association) przed Komisją Transportu i Turystyki. Tematem była dyskryminowanie linii lotniczych w kanałach dystrybucji – donoszą brytyjskie media branżowe.

Oliver Hours, dyrektor w IATA odpowiedzialny za prace nad standardem prezentacji danych NDC (New Distribution Capability) i jego wdrożenie, potwierdza, że problem z dystrybucją biletów lotniczych wynika ze zbyt małej liczby rozwiązań technologicznych. O klientów zabiega kilkuset przewoźników, ich oferta dostępna jest u dziesiątków tysięcy agentów, tymczasem w Unii Europejskiej działają tylko trzy systemy CRS (Common Reporting Standard, w branży lotniczej chodzi o globalne systemy dystrybucji – Global Distribution System – GDS), za pośrednictwem których przewoźnicy prezentują swoje taryfy. Największy udział w rynkowym torcie przypada Amadeusowi (65 procent), na drugim miejscu znajduje się Travelport (20 procent), na trzecim Sabre (15 procent). Analiza z podziałem na poszczególne kraje pokazuje, że czasem jeden GDS rządzi danym rynkiem nawet w 80 procentach.

Przejazdy
Bruksela: Zmusić koleje do sprzedawania biletów przez agentów internetowych
Przejazdy
Lotnisko Chopina – w lipcu najlepsze wyniki od początku pandemii
Przejazdy
Wizz Air: W sierpniu będziemy latać jak przed pandemią
Przejazdy
Lotnisko Chopina: W marcu czartery rosły nam najmocniej
Przejazdy
Zakaz lotów przedłużony do końca roku